Strona poświęcona zamkowi Niesytno w Płoninie, jednemu z najpiękniejszych zabytków województwa dolnośląskiego. Kiedyś siedziba rycerzy rabusiów, następnie bogatych śląskich rodów, obecnie zapomniany, zniszczony i opuszczony wymaga zainteresowania a także ratunku. Największym brakiem poszanowania dla dorobku ludzkości, jest brak poszanowania swojej własnej historii, która rzutuje zarówno na poprzednie pokolenia, jak i na nas, „teraźniejszych”. Trudno optymistycznie patrzeć w przyszłość, widząc wokoło brak należytej troski dla starych, przesiąkniętych historią i licznymi legendami murów starego zamku. Takich miejsc z pewnością jest wiele, pośród nich swoje - zdaje się - szczególne miejsce, zajmuje zdewastowany zamek w Płoninie.

W chwili obecnej trwają na zamku prace archeologiczne i remontowe. Wraz z nowymi właścicielami pojawiła się szansa na powrót Niesytna do dawnej świetności.

aktualne wiadomości na Facebooku

Historia, architektura, legendy

Historia zamku i pałącu

Dzieje zamku Niesytno, pomimo że wielokrotnie omawiane w publikacjach o charakterze naukowym i popularnonaukowym, traktować należy jako bardzo słabo rozpoznane, a ugruntowane o nich sądy często jako pozbawione podstaw źródłowych. Choć zamkowi dość często przypisuje się XIV-wieczną metrykę[1] brak jest jakichkolwiek źródeł poświadczających istnienie castrum w tym stuleciu, nie wydaje się też aby Płonina (w przeciwieństwie do mających wczesne tradycje osadnicze i parafialne Kaczorowa i Świdnika) była dogodnym miejscem dla rozwoju osadnictwa. Brak informacji o wsi która miałaby tu istnieć przed XV stuleciem zdaje się też wskazywać, iż początki okupacji osadniczej tego terenu związane były dopiero z zamkiem, jego egzystencja jest zaś dość dobrze poświadczona począwszy od lat 30. XV wieku, przesuwanie początków obiektu przed przełom XIV/XV stulecia wydaje się więc na obecnym etapie badań wątpliwe. Pierwsza wzmianka pochodzi z 5 listopada 1432 roku, a odnaleźć ją można w liście biskupa wrocławskiego Konrada z Oleśnicy do wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego Paula Bellitzera von Russdorffa, w którym duchowny relacjonuje aktualne wydarzenia na Śląsku, pisząc: …Ouch wellit wissen, das Hayn von Czirnaw zu den ketczern ist getreten, und hatte eyn haws zur Sweidnicz im furstenthume genandt Nymmersat, dovon her die land beschedigte, nu habin es die Sweidniczer dirfallen und gewonnen, also das die ketczer yo dovon qwomen und floren kein Falkinstein, und die Sweydniczer folgeten en nach, und habin się uff dem Falkinsteyne berant, und meynen sie Hekabe zu gewynnen, und wie sich die sachen forbas habin werden, das wellin wir euch allewege vorschreibin…[2]. Potwierdzenie tej relacji znajdujemy także w Kronice Marcina z Bolkowa, choć nazwa interesującego nas zamku się tam nie pojawia[3]. Był więc w roku 1432 zamek we władaniu Hayna, ze znanego śląskiego rodu Czirnów, który po przystaniu do Husytów (co nastąpiło chyba po 29 września 1432 roku[4]) parał się raubritterstwem, szkodząc tym samym interesom handlowym Świdnicy. Skuteczna interwencja wojsk świdnickich i zdobycie Niesytna zmusiło Hayna do ucieczki na zamek Sokolec. Biorąc pod uwagę datę zawarcia podpisania „zobowiązania” i datowanie biskupiego listu (pisanego, gdy duchowny nie miał jeszcze dokładnych informacji o skutkach oblężenia Sokolca), sądzić można, iż do walk o Niesytno doszło w październiku 1432 roku. O ile fakt oblężenia zamku w 1432 roku, które rozpatrywać można w kontekście śląskiego epizodu wojen husyckich, nie wzbudza wątpliwości, o tyle brak jest jakichkolwiek przesłanek potwierdzających wielokrotnie przytaczaną w literaturze wzmiankę o ponownym zdobyciu zamku w 1455 roku przez zwalczającego raubritterstwo Gunczela II von Schweinichena (ze Świn), które znaleźć miało dramatyczny finał w ścięciu Hansa Czirny (wuja Hayna?) w zamkowej kaplicy[5]. Po 1432 roku zamek nie należał już wedle wszelkiego prawdopodobieństwa do Czirnów, ale przeszedł w ręce innego potężnego śląskiego rodu: Zedlitzów. Pierwszym z nich, który miał pisać się z Niesytna, był Hetnschel von Zedlitz, zdaniem Małgorzaty Chorowskiej rezydujący tam od 1433 roku. Po nim dobra płonińskie trzymał Georg von Zedlitz zwany Małpą (Affe), zmarły w 1482 roku i jego syn, także Georg, z przydomkiem dzierżawczym „z Niesytna” występujący w latach 1484 i 1492. Do tej pory nie zauważono interesującej wzmianki z Historia Vratislaviensis… Petera Eschenloera odnoszącej się do dnia 19 listopada 1468 roku, czyli lat lat panowania Georga I, kiedy to: …Super nundinis Wratislaviensibus Elisabet plures vasali ducatuum Sweidnicz Jawor, presertim castrenses in Kinast Furstenstein Lehn Nymmersat diffidaverunt duces Misnenses et prope Bunczil tres oneratos currus cum mercanciis ex Wratislavia pridem itis receperunt supra Lehn ducentes, super quibus curribus Wratisaviensis eciam notabilia habuerunt… [6]. Wydarzenia te, świadczące o działalności łupieskiej prowadzonej z zamków Chojnik, Książ, Wleń i Niesytno, analizować wypada przez pryzmat walk toczonych na Śląsku pomiędzy popierającym Macieja Korwina Wrocławiem, a wspierającymi Podiebradów (tudzież potem optujących za Jagiellonami) rodami, wśród których Zedlitzowie (na czele z siedzącym na Wleniu Hansem z linii Zedlitz-Röchlitz) odgrywali ważką rolę. Działania te sprowokowały w latach 70. XV wieku zbrojne interwencje wojsk węgierskiego monarchy przeciw dolnośląskim możnym, z których datowana na 1478 rok wyprawa dowodzona przez Jana Zelenego dotarła przez Bolków (oblężenie miasta i zamku) pod Wleń, nie kończąc się wszakże zdobyciem castrum, na którym zgromadzone być miały dobra zagarnięte wrocławianom[7]. Spodziewać się można, że walczące z opozycją możnych siły królewskie mogły w trakcie tej, bądź innej akcji, podjąć oblężenie Niesytna, choć jest to tylko hipoteza, znajdująca wszakże podbudowę w świetle badań archeologicznych, o czym niżej. Po Georgu II Zedlitzu zamek Niesytno dzierżony był przez jego synów: Jacoba (+1525 r.) i Justa, po czym przeszedł na ich bratanka: Georga III (Jorge) Affe (+1547 r.), małżonka Katriny von Runge i założyciela linii Zedlitz-Nimmersath. Ostatni z wymienionych w 2 ćwierci XVI wieku podjął się budowy nowej siedziby: renesansowego pałacu wzniesionego poniżej starego zamku, na którego portalu wejściowym umieszczono datę „1545”, z kolei na tablicy memoratywnej o rok późniejszą. W 2 połowie XVI stulecia właścicielem rezydencji był Krzysztof Zedlitz, zmarły w 1581 roku[8], po nim zaś dzierżył ją m. in. Abraham Zedlitz. Z rąk córki Abrahama Niesytno przejść miało w 1660 roku w ręce spowinowaconych z nią Glaubitzów, zmieniając odtąd często właścicieli, należąc kolejno do rodzin von Redern, von Maltzan i von Nedischütz[9]. Na przełomie XVII i XVIII stulecia posiadaczem omawianych dóbr był ochmistrz Johann Friedrich Boguslaus von Dobrzensky-Doberzenitz, po którym w posiadanie Niesytna wchodziły kolejno rodziny von Czettritz, von Stillfried-Rattonitz i von Mannstain. Z około połowy XVIII wieku pochodzi najstarsza znana rycina przedstawiająca zamek w otoczeniu wsi i folwarku, autorstwa Friedricha Bernharda Wernera. W latach 1798-1810 założenie należało do kwatermistrza i prokuratora wojskowego Davida Conrada von Greve. Jak podaje K. Eysymontt właścicielami Niesytna mieli być następnie kupcy jeleniogórscy: Linkh i jego syn Benhard, po których przez von Bülowów przeszły one na marszałka dworu królewskiego: Friedricha Wilhelma hrabiego von Perponscher-Sedlnitzky’ego. Inicjatywie hrabiego przypisać można założenie ogrodu angielskiego poniżej pałacu oraz udrożnienie szlaku wiodącego wzdłuż zachodniego zbocza do średniowiecznych ruin i groty, a także zmianę nazwy siedziby na Wilhelmsburg (od 1873 roku), która utrzymała się do 1945 roku pomimo wielokrotnej zmiany właścicieli (Anton książę von Hohenzollern-Sigmaringen, rotmistrz von Motz, konsul Eduard F. Weber, od 1908 roku Eberhard hrabia von Saurma baron von Jeltsch, od 1935 roku Eduard i Elsa Neuschäffer). W latach II wojny światowej pałac użytkowany był przez władze niemieckie, między innymi na potrzeby Luftwaffe. Po 1945 roku zachowany został uchwytny jeszcze przed wojną podział majątku na dwie jednostki własnościowe, z zamkiem średniowiecznym jako prywatną własnością i znacjonalizowanym pałacem, potem sprzedanym w ręce prywatne. W początku lat 90. doszło do pożaru, który strawił wnętrze pałacu i zapoczątkował szybko postępującą degradację obiektu. W latach 2010-2011 zamek i nowożytna siedziba nabyte zostały przez nowych właścicieli, którzy wspólnie rozpoczęli starania zmierzające do rewitalizacji zabytkowej przestrzeni.

Tomasz Olszacki – Sprawozdanie z badań archeologiczno – architektonicznych zamku Niesytno w Płoninie Bolków, woj. dolnośląskie (2011)

[1] Por. m. in. N. Henelii as Hennenfeld, Silesiographia renovata…, Wratislaviae-Lipsiae 1704, t. 8, s. 659, gdzie autor identyfikuje zamek z Czirnami, podając wszakże już pod 1307 rokiem pierwszego jego właściciela: Conrada de Czirn, po nim zaś Georga Czirnę świdnickiego/ze Świdnika, trzymającego rzekomo Niesytno w 1345 r.); R. Weber, Schlesische Schloesser, Bd 3, Dresden 1910, podobnie jak N. Henelii rozciąga chronologię zamku na 1 połowę wieku XIV, podając dalej sporo bałamutnych informacji o związanych z Niesytnem Czirnach; G. Grundmann, Burgen, Schlösser und Gutshäuser in Schlesien, Bd 1: Die mittelalterlichen Burgruinen, Burgen und Wohntürme, Marburg 1982, s. 97-98, połączył początki zamku z XIII stuleciem; M. Rochowicz, Studium historyczno-architektoniczne zamku Płonina woj. Jeleniogórskie, Wrocław 1991 [mpis w archiwum WUOZ w Jeleniej Górze], która sądzi, iż pierwotnie miała to być książęca strażnica datowana na czasy Bernarda, bądź Bolka II; L. Kajzer, S. Kołodziejski, J. Salm, Leksykon zamków w Polsce, pod red. L. Kajzera, Warszawa 2001, s. 390, gdzie stwierdzono, iż …Budowla pojawia się w źródłach pisanych w późnym okresie swego funkcjonowania, w 1432… . M. Chorowska, op. cit., s. 128-131, 173-175, gdzie słusznie zauważyła, iż …wczesne związki z rodziną Czirn trudno potwierdzić wobec braku przekazów w czternastowiecznym materiale źródłowym…, choć jednocześnie podniosła analogię donżonu w Płoninie i pobliskich Świnach, atrakcyjną zwłaszcza w kontekście możliwości przypisania ich fundacji rycerzom krzyżowym: Henrykowi ze Świn i Konradowi z Czerni (von Tschirn, de Cirnen). Utożsamienie tego ostatniego z Conradem Czirną, a owego z Niesytnem jest jednak w świetle znanych mi źródeł niemożliwe do udowodnienia. O zamku i pałacu pisali także m. in. V. Schaetzke, Schlesische Burgen und Schlösser, Schweidnitz 1927, s. 67-68; B. Guerquin, Zamki Śląskie, Warszawa 1957, s. 68; tenże, Zamki w Polsce, wyd. 2, Warszawa 1984, s. 257; H. Wrabec, E. Jurkowska, C. Boguski, Park w Płoninie, 1977 [mpis]; K. Eysymontt, Studium historyczno-architektoniczne…; R. M. Łuczyński, Zamki, dwory i pałace w Sudetach, Legnica 2008, s. 262-266. W kontekście symboliki donżonu z ostrzem ostatnio B. Czechowicz, Książęcy mecenat artystyczny na Śląsku u schyłku średniowiecza, Warszawa 2005, s. 552-555. Wstępna kwerenda źródeł przeprowadzona została wspólnie przez Jerzego Serafina i autora niniejszego Sprawozdania.

[2] Geschichtsquellen der Husittenkriege, [w:] SRS, Bd. 6, Breslau 1871, nr 166, s. 116-118.

[3] Chronik des Martin von Bolkenhain…, s. 13-14.

[4] Scriptores Rerum Silesiacarum [dalej: SRS], Bd 6, Breslau 1871, nr 165, s. 116. Znajduje się tam zobowiązanie (die Urfehde) Hayna względem Husytów przez których został pojmany, poręczone przez dolnośląskich feudałów, którymi byli: Gotz senioris de Greiffinsteyn (z Gryfu), Hannussi de Kynast (z Chojnika), Opicz de Czirn residentis de Falkenstein (siedzący na Sokolcu) i Hanussii Czedlicz (Zedlitz) de Kaczendorff (z Kaczorowa), który to dokument wystawiono in Nymzoth, co jest tłumaczone jako Niemcza (jedno z ważniejszych miejsce koncentracji Husytów), ale może też być, co wątpliwe, zniekształconą nazwą Niesytna, por. Chronik des Martin von Bolkenhain, [w:] SRS, Bd 12, Breslau 1883, s. 13.

[5] Małą wiarygodność wzmianki podkreśliła już M. Chorowska, op. cit., s. 173, przyp. 28.

[6] Historia Wratislaviensis… von Peter Eschenloer, [w:] SRS, Bd. 7, Breslau 1872, s. 195.

[7] A. Boguszewicz, Corona Silesiae. Zamki Piastów fürstenberskich na południowym pograniczu księstwa jaworskiego, świdnickiego i ziębickiego do połowy XIV wieku, Wrocław 2010, s. 234.

[8] SRS, Bd 11, Breslau 1878, s. 73.

[9] Dzieje Niesytna w XVIII-XX wieku, na podstawie: K. Eysymontt, Studium…, s. 6-7; R. M. Łuczyński, op. cit., s. 263-264.

___________________________

Architektura

Zespół rezydencjonalno-obronny nazywany zamkiem Niesytno, zajmuje wierzchołek i zbocza góry (dalej zwanej Górą Zamkową) o wysokości względnej sięgającej około 520,00 m n.p.m., położonej w centrum wsi Płonina (gm. Bolków, pow. Jawor, woj. dolnośląskie), na obrzeżach Gór Kaczawskich. Góra zbudowana jest ze skał metamorficznych – zieleńców, nadających się jako doskonały materiał budowlany, stosowany do kolejno następujących po sobie faz rozbudowy siedziby pańskiej. Od strony północnej i zachodniej góra ma strome, trudno dostępne zbocza, od południa jej stok jest łagodniejszy i znacznie przekształcony przez XIX-wieczny ogród angielski; najdogodniejszy dostęp do zamku wiedzie natomiast od strony wschodniej. Struktury przestrzenne obiektu najogólniej podzielić można na zajmującą wyższe partie wzniesienia relikty zamku średniowiecznego, w godny podziwu sposób dostosowane do warunków terenowych oraz położony nieco niżej, na wschód i południowy-wschód od tegoż, zespół zabudowań nowożytnych, z pałacem, dziedzińcami i bramą, a także zaniedbanym ogrodem i rozciągającym się u wschodniego podnóża góry terenem dawnego folwarku.

Najstarszym elementem castrum jest murowana wieża mieszkalna – donżon, wznosząca się na skalistym wierzchołku góry oraz towarzysząca jej zabudowa. Wieża ta, o średnicy około 11,15 m (w partiach regularnego ośmioboku) – 13,70 m (w osi ostrza), zbudowana została na rzucie zbliżonym do ośmioboku, ze skierowanym na wschód ostrzem. Jest ona budowlą podpiwniczoną (dwa poziomy piwnic?), ze śladami po trzech wyżej położonych murowanych kondygnacjach, z których dwie dolne pełniły funkcje tzw. izb ciepłych, pokrytych drewnianą okładziną, po której do dziś zachowały się czytelne odciski belek. Od strony zachodniej i północno-zachodniej donżon ściśle otoczony jest murem obwodowym, wydzielającym przestrzeń ciasnego i najpewniej nie spełniającego nigdy funkcji użytkowych międzymurza. Jak można domniemywać korona rzeczonego muru służyć mogła jako oparcie dla związanych z wyższymi kondygnacjami konstrukcji wykonanych z materiałów nietrwałych. Pierwotne wejście do donżonu znajdowało się od strony północnej, gdzie w dolnym poziomie izby ciepłej znajduje się zachowany do chwili obecnej otwór drzwiowy z fragmentem piaskowcowego portalu o wykroju półkolistym i sfazowanych krawędziach. Od zachodu do muru obwodowego donżonu przylegają relikty murów szyi bramnej (zidentyfikowanej w trakcie tegorocznych badań archeologicznych). Otwór prowadzący do szyi od strony północnej zachował się szczątkowo, tylko w partii wschodniej ościeży. Zamknięty ostrołucznie południowy otwór drzwiowy zachowany jest w całości, ponadto w jego wschodnim boku oglądać można gniazdo po belce ryglującej. Przed południowe lico występuje krótki odcinek muru osłaniającego szyję od strony zachodniej. Na północny-wschód od donżonu położony jest średniowieczny dom zamkowy, mający plan zbliżony do litery „L”, który dalej nazywać będę „kamienicą”. Jak wynika z badań architektonicznych Małgorzaty Chorowskiej nie jest to budowla homogeniczna, lecz dzieląca się na starszą część południową oraz młodszą, północną partię budynku[1]. Partia starsza, o wymiarach około 4,50-6,50 x 14,0-14,70 m, zachowana jest w poziomie dolnej kondygnacji, podzielonej na trzy lokalności: wschodnią, zachodnią i położoną między nimi krótką sień; czytelne są także skromne pozostałości murów jej piętra. W południowym licu budynku, w poziomie podłogi piętra ponad lokalnością wschodnią, znajdują się dwie kamienne konsole po wykuszu (latrynowym? kaplicznym?), oddalone od siebie o 2,47 m. Wejście do analizowanego obiektu prowadziło od strony północnej, a śladem po nim jest głęboka na 2,35 m prowadnica po drewnianym ryglu. Tę partię kamienicy, wraz z donżonem, murem obwodowym wokół niego i przedbramiem określać będę mianem „zamku górnego”. Młodsza część kamienicy składa się z członu południowego o wymiarach około 3,0-5,0 x 15,0 m, będącego poszerzeniem partii starszej oraz prostopadłego doń skrzydła północnego mierzącego około 8,0 x 15,0 m, położonych niżej niż starsza część budynku. Północny człon kamienicy zachował się do wysokości murów trzeciej kondygnacji. Najniższy jej poziom, pierwotnie pełniący funkcje piwnic, podzielony był ścianą działową na dwie przykryte kolebkami lokalności, do południowej z nich prowadzi ostrołuczny portal. Dwie wyższe kondygnacje miały stropy płaskie, rozdzielały je ściany wykonane z drewna, a oświetlały duże otwory okienne przykryte łękami odcinkowymi. Niższą, młodszą partię kamienicy wraz z położonym na zachód od niej dziedzińcem i odkrytymi tam reliktami murów nazywane będą dalej „zamkiem średnim”. Jako przestrzeń „zamku dolnego” traktuję obszar zajęty przez nowożytny pałac i przyległe doń dziedzińce: „wewnętrzny” i „zewnętrzny”. Pałac jest budowlą addytywną, wymagającą szczegółowych badań architektonicznych, dla których dobrą okazją będzie generalny remont zdewastowanego budynku; dotychczas najpełniejsze jego omówienie znaleźć można w opracowaniach pióra Krzysztofa Eysymontta[2]. Nowożytna siedziba płonińska to dwuskrzydłowy gmach mający plan litery „L”, na który składa się podłużny, załamany, podpiwniczony korpus główny (zapewne starszy i pewnie również niejednorodny) o orientacji równoleżnikowej i przybliżonych wymiarach 12,50-14,0 x 40,0 m oraz krótkie skrzydło poprzeczne (zapewne młodsze). Ostatnie z wymienionych mieści w przyziemiu przelot bramny (ze skradzionym w ostatnim czasie renesansowym portalem, najpewniej wtórnie osadzonym w elewacji bramnej w stuleciu XVII), a mierzy około 8,0 x 12,50 m; w zewnętrznym narożniku pomiędzy nimi znajduje się wieżowy ryzalit mieszczący klatkę schodową, powstały po roku 1780. Budynek pałacu wieńczy pięć okazałych szczytów osadzonych na ścianie szczytowej (1) i osiach poprzecznych korpusu głównego (2) oraz na ścianie szczytowej (1) i nad elewacją frontową skrzydła bramnego (1); pożar strawił natomiast doszczętnie dachy, a zawaleniu uległy znaczne połacie stropów i sklepienia. Od strony południowej do korpusu głównego przylega XIX – wieczny taras z dwoma ciągami schodów, który poprzedza obszerna ziemna platforma o powierzchni około 450,0 m² ujęta kamiennymi murami oporowymi (z licznymi, wtórnie wykorzystanymi detalami architektonicznymi), flankowana bastejami. Od strony północnej do pałacu przylega dziedziniec „wewnętrzny” zamku dolnego, zajmujący około 900,0 m², z wznoszącą się w jego południowo-zachodnim narożniku skałą. Poziom użytkowy podwórca jest różny: przeważająca jego część znajduje się na 502,60-503,20 m n.p.m., natomiast bezpośrednio przy północnym boku pałacu, w osi przelotu bramnego, poziom użytkowy położony jest znacznie niżej i sięga około 500,30 m n.p.m. Północny mur obwodowy dziedzińca zbudowany z zieleńców układanych na zaprawie wapiennej od strony zachodniej został dostawiony do średniowiecznej kamienicy. W miejscu narożnika murów północnego i wschodniego znajduje się dzieło budowlane przypominające bastion, będące najpewniej formą wprowadzoną wtórnie, z wykorzystaniem starszych murów. Także wschodni mur dziedzińca jest strukturą niejednolitą, wymagającą elementarnego rozpoznania. Południowy jego odcinek posadowiony jest na stromym masywie skalnym; w miejscu gdzie ów masyw się kończy wprowadzono furtę. Jako dziedziniec „zewnętrzny” zamku dolnego traktuję obszar o w przybliżeniu prostokątnym kształcie, a od północny zamknięty nieregularnie, zajmujący powierzchnię około 600,0 m² (choć o faktycznej powierzchni użytkowej z uwagi na obecność skał o wiele mniejszej), położony na wschód od wyżej opisanego muru obwodowego dziedzińca „wewnętrznego”, od wschodu i północny ograniczony murami, a od południa sięgający ściany szczytowej skrzydła bramnego pałacu. Obserwować tam można łagodny spadek terenu z północny na południe od około 501,0 do 500,0 m n.p.m. Do północnej części dziedzińca „zewnętrznego” przylega czworoboczny budynek, spełniający w okresie późnonowożytnym funkcję bramy, wcześniej zaś najpewniej będący mostem na drodze wiodącej do Bolkowa. Dolna część budynku, z przęsłem środkowym (przelotem bramnym) i zamurowanymi przęsłami bocznymi jest starsza, zapewne XVI-wieczna, natomiast mieszcząca dostępną z dziedzińca lokalność, górna kondygnacja, powstała później, w XVIII-XIX stuleciu.

Tomasz Olszacki – Sprawozdanie z badań archeologiczno – architektonicznych zamku Niesytno w Płoninie Bolków, woj. dolnośląskie (2011)

[1] M. Chorowska, Rezydencje średniowieczne na Śląsku. Zamki, pałace, wieże mieszkalne, Wrocław 2003, s. 173-175.

[2] K. Eysymontt, Studium historyczno-architektoniczne dworu w Płoninie /woj. jeleniogórskie/, Wrocław 1981 [mpis], ostatnio: tenże, Architektura dworów renesansowych na Dolnym Śląsku, Wrocław 2010, s. 313-314.
___________________________

Legendy

Po niefortunnej przygodzie z biskupem wrocławskim i wydaniem w ręce dostojników władzy kościelnej swych kolegów husytów wydawało się, że Hans Czyrn powrócił nieodwołalnie na drogę cnoty. Na samym początku pewnie i tak było, jednak przywary charakteru oraz złe skłonności tego człowieka w konsekwencji doprowadziły go do zguby. Wchodził on często w konflikty ze swoim sąsiadem Gunzelem Świnką z pobliskich Świn, nie raz zdarzyło mu się obrabować jego gości, nie licząc pospolitych napadów na jego dobra. Wykroczenia te uchodziły mu bezkarnie, gdyż dysponował odpowiednio uzbrojoną drużyną, zawsze też mógł się zaszyć w dobrze umocnionej warowni. Był Czyrna niepospolitej klasy spryciarzem, skoro przez długi czas nikt nie dobrał mu się do skóry. Ale nawet najlepszemu może się noga podwinąć i tak też było w jego przypadku.

Świnkowie słynęli z nieumiarkowanej konsumpcji wina i byli wyjątkowymi smakoszami tego napitku. Trunkowe tradycje były starannie przez stulecia pielęgnowane przez członków tego znakomitego rodu. Postępującą w szybkim tempie konsumpcję trzeba było uzupełniać, więc transporty beczek z płynną zawartością pojawiały się na drodze do Świn bardzo często. Na swoje nieszczęście ochoty na cudze winko nabrał też Hans. Pewnego razu kazał zająć cały transport, a następnie przewieźć go do Niesytna. Tej zniewagi Gunzel Świnka znieść już nie mógł. Gdy tylko dowiedział się o tym zdarzeniu, zebrał wszystkich ludzi z zamku oraz okolic i ruszył do Płoniny. Tymczasem Hans wraz z kompanami opijał skradzionym winem kolejny sukces i niczego się nie spodziewał. Wywiązała się walka, w której pijana załoga nie była w stanie obronić warowni. Czirna został pojmany i wkrótce zginął z ręki Gunzela, a wszyscy wokół odetchnęli z ulgą. Zwłoki zbójcerza pochowano pod ołtarzem kaplicy zamkowej.

na podstawie książki M. Świeżego
Zamki, twierdze, warownie
___

Wśród chat na podgrodziu zamku w Płoninie stała niewielka, pochylona ze starości chałupa, pokryta strzechą porośniętą mchem. Żyła w niej garbata kobieta o imieniu Częstocha z młodziutką córką. Zajmowała się leczeniem i nie było w okolicy nikogo, kto tak jak ona potrafiłby pomóc w rozmaitych dolegliwościach. Czasami udawało jej się wyleczyć nawet umierających. Zdarzało się jednak, że Częstocha odmawiała leczenia mówiąc, że widzi, iż na chorym położyła już swoją rękę śmierć i w takim przypadku ona chorego nie da rady ocalić. Tak stało się również, kiedy pan zamku spadł z konia i Częstochę zawołano na pomoc do umierającego. Rozgniewała się wówczas na nią straszliwie małżonka pana, wywodząca się z saskich grafów Hildegarda. Nakazała wyrzucić staruszkę z zamku, a po pogrzebie męża zaczęła mówić, że kobieta jest czarownicą. Szybko rozniosła się ta wieść po podgrodziu i jak to zazwyczaj bywa, rozprzestrzeniała się coraz dalej, ubarwiana przez kolejnych opowiadających. Doszło do tego, że zaczęto mówić, iż Częstocha spotyka się z diabłem, który przybywa do jej chaty pod postacią węża, że chodzi też do lasu na spotkania z nim pod pozorem zbierania ziół.

Pewnego roku do Płoniny przywędrowała zaraza. Ludzie zaczęli umierać jeden po drugim. Przerażenie ogarnęło zarówno mieszkańców zamku i chłopów na podgrodziu. Kiedy do wsi dotarli uciekinierzy z dużych miast, w których szalał mór, Hildegarda spakowała najdroższe rzeczy i ukryła się ze służącymi w grotach Połomu. Tuż potem uciekli również ci mieszkańcy podgrodzia, którzy jeszcze nie zaczęli chorować. Częstocha z córką zostały w swojej chacie. Razem z córką gotowały wywar z ziół i piły go, kąpały się i moczyły ubrania w tym naparze. Przez wiele dni zbierały leżące w chatach podgrodzia i na dworze trupy zmarłych i grzebały je w wykopanych przy drodze grobach. Zaraza wygasła jesienią, po przymrozkach i niedługo ci, którzy ocaleli, zaczęli powracać do domów. Wróciła również Hildegarda z kilkoma jedynie sługami. Kazała wykadzić komnaty zamkowe i spalić wszystkie chaty na podgrodziu, aby oddalić ślady zarazy. Pachołkowie nie wykonali jednak rozkazu, Częstocha powiedziała im bowiem, że wszystkie zwłoki zostały już dawno pochowane i pokazała nawet miejsca, gdzie znajdowały się jeszcze nieporosłe trawą groby.

Na wieść o słowach wieśniaczki Hildegardę ogarnęła wściekłość. Nakazała pachołkom wrócić na podgrodzie i spalić je doszczętnie razem z kobietami. Ci podparli więc drzwi do chatynki Częstochy kołkiem i podpalili strzechę a potem i pozostałe chaty. Kobieta patrzyła z okna na pożar, dziwiąc się, czemu pachołkowie nie wracają. Zdecydowała się wyjść przed zamek. Nagle dźwierze za jej plecami zamknęły się z głuchym stukotem. Obejrzała się i zobaczyła, że z nieporosłych jeszcze trawą grobów przy drodze wychodzą kościotrupy i zaczynają podążać w jej stronę. Zbliżały się z trzech kierunków, pozostawiając jej wolną drogę jedynie w stronę płonącego podgrodzia. Przerażona rzuciła się przed siebie w panice, nie myśląc już o niczym oprócz tego, aby uciec straszliwym szkieletom. Dobiegła do rzeczki Świdna, przeszła na drugą stronę i zaczęła uciekać w kierunku biegu rzeki. Próbowała skręcić, ale gdy tylko starała się zmienić kierunek, uderzały przed nią błyskawice. Zorientowała się, że błyskawice biją koło niej w ziemię pozostawiając jej wolną drogę jedynie w stronę wzgórza, które często widywała z okien zamku.

Po kilku kilometrach takiej przewieszki była już tak zmęczona, że upadła i wówczas ziemia rozstąpiła się pod nią, a zła pani znalazła się w głębokim dole, z którego sama nie mogła się wydostać. I tu dogoniły ją okropne szkielety. Stały nad rowem i przyglądały jej się czarnymi oczodołami, śmiejąc się z niej upiornie. Naraz przed pozostałe wyszedł szkielet z krzywym kręgosłupem, w którym Hildegarda domyśliła się Częstochy. Szkielet wziął w rękę kamień i rzucił w złą babę. Ból spowodował w Hildegardzie straszliwą złość. Podniosła kamień i cisnęła nim w szkielet. No i się zaczęło. Szkielet Częstochy zdjął z ramion czaszkę i rzucił nią trafiąjąc Hildegardę w głowę. Ból był tak straszny, że pani upadła na dno szczeliny. Kolejne szkielety zdejmowały głowy i również rzucały do dołu. Czaszki przysypywały Hildegardę, ta jednak mimo bólu i strachu nie traciła przytomności do momentu, gdy w ostatecznej zgrozie zdała sobie sprawę, że szczelina w której leży, zaczyna się zamykać. Wiele lat później w miejscu tym odkopano wielką ilość czaszek, ślad grobu, gdzie zginęła zła pani Hildegarda.

na podstawie U. A. Wiąckowie
Legendy Karkonoszy i okolic
___

Samuel Zedlitz, pan na zamku w Płoninie, miał w życiu pecha: brakowało mu potomka, mimo że już dwukrotnie został wdowcem. Ożenił się więc po raz trzeci i w niedługi czas potem dowiedział się od żony, że zostanie ojcem. Ta wiadomość tak go ucieszyła, że z radości zaczął pić. Pił również w dzień, gdy małżonka urodziła mu dziedzica. Niewiele już do niego docierało, więc kiedy kapelan przyszedł zapytać, jakie imię nadać dziecku, ten odgonił go ze złością słowami: „Affe! Geh!”, czyli „Małpo idż!” Niestety kapelan nie znał niemieckiego i zrozumiał, że pan zamku życzy sobie, aby dziecko otrzymało imię Affege. Ochrzcił więc malucha nadając mu imię Affegeus. Zdumiał się pan Samuel, gdy po wytrzeźwieniu dowiedział się o tym fakcie, ale jakoś pogodził się z dziwnym imieniem synka, tym bardziej, gdy powiedziano mu, że w Bizancjum dowódcą cesarskiej szkoły wojskowej był Grek, Aphegos, człowiek wielkiej mądrości

Mijały lata. Mały Affege z niemowlęcia, dla którego z powodu jego apetytu zatrudniono trzy mamki, wyrósł na młodzieńca, dla którego sens życia sprowadzał się do ciągłego jedzenia. Gdy w wieku prawie dwudziestu lat Affege przejął majątek po śmierci ojca, zapragnął się ożenić z dziewką z Maciejowej, Katarzyną, której ojciec był sołtysem wsi. Katarzynie Affege wydał się miłym młodzieńcem, a dodatkowo imponowało jej zostanie panią zamku, zgodziła się więc z ochotą. Dopiero po ślubie dziewczyna zobaczyła, jakie życie ją czeka. Affege wciąż myślał tylko o żarciu, niewiele zajmował się młodą żoną, majątkiem, polityką. Na dodatek z powodu obżarstwa ciągle uskarżał się na problemy z żołądkiem. Katarzyna udała się po radę do ojca. Sołtys długo zastanawiał się nad kłopotami córki, aż w końcu wymyślił pewien plan.

Po pewnym czasie do zamku w Płoninie przybył pielgrzym z dalekich krajów. Poczęstowano go w kuchni posiłkiem i wówczas opowiedział służbie, że przybywa z Rzymu, dokąd udał się na pielgrzymkę. W czasie modlitwy w bazylice Św. Piotra miał widzenie, w czasie którego objawili mu się św. Piotr i św. Affegeusz, którzy polecili mu udać się do zamku w Płoninie na Dolnym Śląsku i przekazać przesłanie dla imiennika św. Affegeusza. Podniecona służba od razu powiedziała pielgrzymowi, że przesłanie od świętego jest przeznaczone dla pana zamku. Ktoś natychmiast pobiegł powiadomić o jego przybyciu Affege i po chwili pielgrzym został wezwany do komnaty, gdzie siedzieli pan i pani zamku. Tam przybysz opowiedział o swoim widzeniu i słowach św. Affegeusza, że ów pan zasługuje na pójście do piekła, gdyż popadł w grzechy wielkiego obżarstwa i lenistwa. Jest jednak jeszcze dla dla niego ratunek, ponieważ za wstawiennictwem jego patrona dano mu czas na pokutę i poprawę. Może uniknąć ognia piekielnego, jeżeli będzie pilnie naśladował swego patrona.

Wystraszony Affegeus powiedział, że nie zna żywotu św. Affegeusza i nie wie, jak mógłby go naśladować, na co pielgrzym rzekł mu, że główna cechą świętego było to, że starał się nigdy nie być sytym, zawsze wstawał od stołu nienajedzony. Długo jeszcze rozmawiał pan zamku z pielgrzymem, a potem przed snem przerażony myślał o tym, co mu grozi, jeżeli nie zmieni postępowania. W końcu udało mu się usnąć, ale i we śnie nie zaznał spokoju. Śniło mu się że trafił do piekła, gdzie diabły obcięły mu brzuch, zanurzyły go w smole, a potem znowu przyszyły. Z ulgą obudził się rano i zobaczył, że cały brzuch ma wysmarowany smołą… Ogarnęła go zgroza i zaczął krzyczeć przerażony: Nigdy wiecej syty, nigdy syty !!! Od tego dnia wiele zmieniło się na zamku w Płoninie. Katarzyna zwolniła ogromny sztab kucharzy, a właściciele zaczęli jadać skromnie, często poszcząc. Goście odtąd omijali zamek twierdząc, że nigdy się tam nie można najeść do syta. I tak do zamku przylgnęła nazwa Niesytno.

na podstawie U. A. Wiąckowie
Legenda o Affegeusie
___

Zamieszczone legendy pochodzą ze strony: