Strona poświęcona zamkowi Niesytno w Płoninie, jednemu z najpiękniejszych zabytków województwa dolnośląskiego. Kiedyś siedziba rycerzy rabusiów, następnie bogatych śląskich rodów, obecnie zapomniany, zniszczony i opuszczony wymaga zainteresowania a także ratunku. Największym brakiem poszanowania dla dorobku ludzkości, jest brak poszanowania swojej własnej historii, która rzutuje zarówno na poprzednie pokolenia, jak i na nas, „teraźniejszych”. Trudno optymistycznie patrzeć w przyszłość, widząc wokoło brak należytej troski dla starych, przesiąkniętych historią i licznymi legendami murów starego zamku. Takich miejsc z pewnością jest wiele, pośród nich swoje - zdaje się - szczególne miejsce, zajmuje zdewastowany zamek w Płoninie.

W chwili obecnej trwają na zamku prace archeologiczne i remontowe. Wraz z nowymi właścicielami pojawiła się szansa na powrót Niesytna do dawnej świetności.

aktualne wiadomości na Facebooku

Zamek ma nowego właściciela!

Zamek Niesytno (część średniowieczna) ma od niedawna nowego właściciela! Co zamierza, jak widzi przyszłość tego zabytku, czy warownia zostanie uratowana ? Wkrótce więcej informacji na ten temat.


Dolina Królów

Będzie strasznie! Co wrażliwszym radzę nawet ominąć ten rozdział, jako że w Płoninie krew lała się strumieniami, a zmarli powstawali z grobów. Jedna z najstarszych legend wspomina o okrutnej Hildegardzie, pani tutejszego zamku, która nie zawahała się spalić żywcem swoich wrogów. Co ją za to spotkało? Tego nie wymyśliłby nawet najbardziej wyrafinowany twórca horrorów…

W ten sposób zaczyna się rozdział poświęcony zamkowi Niesytno w najnowszej książce Joanny Lamparskiej „Dolina Królów”. Jest to pełna ciekawych historii wędrówka po zamkach, pałacach, parkach Kotliny Jeleniogórskiej i okolicy. Autorka wspomniała również o stronie niesytno.pl.


Gdzie jest kartusz ?

(…) W chwili obecnej Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków w Katowicach prowadzi postępowanie wyjaśniające kwestię dotyczącą przeniesienie portalu do zamku w Tarnowicach Starych. Obecnie ustaliliśmy, że właściciel zamku oprócz portalu wejściowego, który przywieziony został bez kartusza herbowego, nie posiada żadnych innych przedmiotów z zamku w Płoninie. (…)



fot. pochodzi z książki Krzysztofa Eysymontta
„Architektura renesansowych dworów na Dolnym Śląsku”


Jest to fragment odpowiedzi Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Katowicach w sprawie portalu pałacu w Płoninie.

Wynika z niej, że kartusz herbowy nie znajduje się na terenie zamku w Starych Tarnowicach, nie ma go również w Płoninie… Czy to możliwe, żeby został odkuty tylko portal, a kartusz pozostał na swoim miejscu ? A może zaginął wcześniej ? Według ustaleń legnickiego konserwatora zabytków, pana Zdzisława Kurzeji, portal został oddany do „renowacji” przez obecnego właściciela pałacu, a z pisma WUOZ w Katowicach wynika, że widocznie kartusz herbowy tej renowacji nie wymagał i pozostał na swoim miejscu. Dzisiaj w zamku go nie ma, więc co się z nim stało ? Wielce prawdopodobne jest to, że przepadł na zawsze. Należy teraz oczekiwać na ustalenia prokuratury w tej sprawie, a to z pewnością potrwa, patrząc na to jak skomplikowane stają się jej okoliczności.

15 dolnośląskich zabytków – apel do kandydatów

Autorzy Czerwonej Listy Dolnośląskich Zabytków wystosowali apel do kandydatów w wyborach samorządowych. Wśród wymienionych obiektów znalazł się zamek w Płoninie. Miejmy nadzieję, że kandydaci po wygranych wyborach dotrzymają słowa.

Szanowni Państwo,

Już wkrótce podejmiecie być może trud współtworzenia polityki Województwa Dolnośląskiego. Nasz region jest najbogatszą w zabytki krainą w Polsce (około 7 tys. zabytków nieruchomych). Niestety, niemal 25% z nich wymaga generalnego remontu bądź chyli się ku ruinie. Z tego względu, w połowie 2010 roku grupa wolontariuszy podjęła zadanie opracowania czerwonej listy dolnośląskich zabytków. Niektóre z nich – z uwagi na pogarszający się stan techniczny, niepewną przyszłość oraz wartość architektoniczną i cywilizacyjną (a potencjalnie również turystyczną) – wymagają szczególnie energicznych działań ratunkowych, renowacyjnych i inwestycyjnych. Wśród nich wymienić należy:

kościół ewangelicki w Żeliszowie, według projektu C. Langhansa;

zamek w Gościszowie;

zamek Niesytno w Płoninie;

Browar Piastowski we Wrocławiu;

domy przysłupowe w zalanej powodzią Bogatyni;

pałac w Piotrkowicach;

Fort 7 we Wrocławiu;

pałac w Kamieńcu Ząbkowickim;

Baszta Bluszczowa w Lubinie;

zamek Gryf w Proszówce;

pałac w Krzydłowicach;

Fort Gwiazda (Fort Stern) w Głogowie;

zamek Rajsko w Zapuście k. Leśnej;

Teatr im. Andreasa Gryphiusa w Głogowie

opactwo cystersów w Lubiążu.

Zwracamy się z apelem: nie pozwólcie Państwo zginąć tym zabytkom. Zróbcie co w Waszej mocy, by zachować je dla przyszłych pokoleń. Dołóżcie starań, by dzięki inwestycjom renowacyjnym w prawdziwe dolnośląskie perły, wzrastała atrakcyjność turystyczna naszego województwa.


Podpisano:

autorzy czerwonej listy dolnośląskich zabytków

Maciej Wołodko, Łukasz Wojnar

Treść apelu przesłaliśmy do czterech losowo wybranych kandydatów na radnych Sejmiku, reprezentujących komitety wyborcze największych ugrupowań reprezentowanych w obecnych władzach samorządowych. Odpowiedziało dwóch. Poniżej publikujemy nadesłane odpowiedzi.

Zachęcamy przedstawicieli innych komitetów wyborczych, do zabrania głosu w tej sprawie.

Szanowni Państwo,

Autorzy czerwonej listy dolnośląskich zabytków,


@

Moje działania w przeważającej części skierowane są na obszar związany ze służbą zdrowia. Dostrzegam jednak także potrzebę wspierania innych aktywności. Zwłaszcza tych, które wypływają z potrzeby serca. I do takiego właśnie działania bez wątpienia należy zakwalifikować tworzenie przez Państwa „Czerwonej listy dolnośląskich zabytków”. Połączenie tematów medycznych i zabytków naszego regionu może wydawać się trudne. Jednak nic bardziej mylnego. Odwiedzanie, propagowanie i poznawanie zabytków naszego województwa może odbywać się w formie warsztatów rehabilitacyjnych dla wielu grup pacjentów. To doskonała forma mądrego, efektywnego i aktywnego spędzania wolnego czasu. To także możliwość stworzenia multimedialnych obrazów dla pacjentów, którzy z powodu choroby nie będą mogli uczestniczyć bezpośrednio w rajdach rehabilitacyjnych np. ścieżką Czerwonej Listy Dolnośląskich Zabytków. To także pomysł na wykorzystanie środków unijnych aby sfinansować powstanie takich multimedialnych obrazów. W swojej pracy zawodowej uczestniczę w wielu spotkaniach z przedstawicielami świata medycyny, nauki, administracji państwowej zarówno szczebli regionalnych jak i centralnych. Organizuję także konferencje naukowo-szkoleniowe pt. „Kogo leczyć jak finansować?”. Są one kierowane do dziennikarzy, pacjentów, gości z kraju jak i licznych gości z zagranicy a także do wcześniej wymienionych środowisk. Uważam, że prezentacja zabytków np. w formie wystawy fotografii lub pokazu slajdów nie tylko podniesie atrakcyjność realizowanych prze zemnie projektów ale także pozwoli na upowszechnienie informacji o perłach architektury naszego województwa. Sądzę, że tą drogą będę mógł przyczynić się do nagłośnienia Państwa działalności i choć w niewielkim stopniu stać się ambasadorem naszego regionu.

Jeżeli moje propozycje spotkają się z Państwa akceptacją proszę o kontakt za pośrednictwem mojej strony www.piotrrykowski.pl


Z poważaniem
Piotr Rykowski
Kandydat do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego
Lista Nr 1 Miejsce Nr 5
___

Jako Radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego chcę zwrócić szczególną uwagę, również na sprawy zabytków Dolnego Śląska. Wymienione zabytki to perełki naszej ziemi. Jako pośrednik w obrocie nieruchomościami, wiem jak ważne są inwestycje w renowację zabytków. Przyczyniają się one do rozwoju i atrakcyjności swojej najbliższej okolicy.

Nie pozwolę zginąć zabytkom. Uważam, że należy zwiększyć poziom dofinansowania renowacji zabytków, zwiększyć efektywność pozyskiwania funduszy europejskich na ten cel i przekonać rząd do zwiększenia dotacji na ich ochronę. Ratujmy kulturę materialną na Dolnym Śląsku!

Jan Bujak

Kandydat do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego we Wrocławiu

Lista nr 12 miejsce 11
___

Przedstawiona przez Panów lista 15 zabytków jest zróżnicowana, a każdy z nich wymaga indywidualnego traktowania. Nie mam recepty na wszystkie bolączki. Pragnę jako radny Sejmiku Wojewódzkiego być wyrazicielem głosów ludzi działających dla uratowania zabytków i włączać się w ich ratowanie. Oczywiście w okresie przed wyborami wielu deklaruje zainteresowanie , a później dają przyzwolenie na wyburzenia. Wspomnę o Cukrowni Klecina, Rzeźni Miejskiej. Działania podobne do tych które w PRL-u doprowadziły do wyburzenia Młynów św. Klary na Wyspie Bielarskiej i Wyspie Słodowej. Wymienione zabytki techniki możemy oglądać niestety już tylko w „rzeczywistości” wirtualnej, a szkoda. Dobrze zagospodarowane zabytki stymulują rozwój ruchu turystycznego dają nowe miejsca pracy. Jestem działaczem PTTK, przewodnikiem turystycznym i z bólem patrzę na niszczenie wielu zabytków Dolnego Śląska.

Andrzej Kofluk
Kandydat do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego we Wrocławiu
Lista nr 5 miejsce 5
___

Witam
Wszelkie działania dotyczące renowacji zabytków, pozornie rodzą tylko wydatki. Jednak nie można przyjąć tak uproszczonego sposobu patrzenia.
Każdy odrestaurowany zabytek to potencjalna praca dla wielu ludzi. Począwszy od tych, którzy będą go restaurować, poprzez fotografa, który zrobi zdjęcie, przewoźnika, który przywiezie turystów, sklepy i hotele, skończywszy na przewodniku i sprzedawcy pamiątek. Reasumując to dobra inwestycja w przyszłość. Tendencje na rynku pracy w Europie, a my też będziemy powoli dostosowywać się do tego modelu, pokazują, że wzrasta liczba miejsc pracy w tak zwanym sektorze usług organizujących wolny czas innym pracującym. Zatem dbałość o każdy detal mogący w przyszłości dać potencjał do uruchomienia miejsca pracy, to troska, która powinna przyświecać wszystkim bez względu na przynależność partyjną. Takie jest moje stanowisko w tej sprawie – robicie Państwo dobrą robotę i na pewno będziecie w niej mieli moje wsparcie.

Gratuluję, życzę wytrwałości i pozdrawiam Wiesław Zalas

kandydat do Sejmiku Województwa Dolnośląskiego w powiatach dzierżoniowskim, kłodzkim, świdnickim, wałbrzyskim i ząbkowickim

Lista nr 4 pozycja 11




Heimat rozgrabiony

Kolejny, archiwalny artykuł autorstwa Bogusława Gozmara, który ukazał się 06.2010 w tygodniku „NIE”. Mimo, że sprawa kradzieży jest obecnie wyjaśniana przez prokuraturę, to jednak temat niszczenia zabytków pozostaje aktualny.


Media, politycy oraz tzw. ludzie kultury zgodnym chórem orzekali, że kradzież napisu z bramy obozu Auschwitz to hańba narodowa i kulturowa zbrodnia. My twierdzimy, że 30 kilo żelastwa, nawet tak historycznie cennego, to pikuś w porównaniu z trwającym od lat procederem rozkradania i niszczenia naszego dziedzictwa.

Tylko w ciągu ostatnich 10 lat z obszaru tzw. Ziem Odzyskanych, czyli Polski Zachodniej i Północnej, zniknęło lub zostało zamienionych w ruinę ponad 300 obiektów zabytkowych. W odróżnieniu od oświęcimskiej tablicy – bezpowrotnie.

Po II wojnie światowej zamki, pałace i dwory na włączonych do Polski Dolnym Śląsku, ziemi lubuskiej i Pomorzu Zachodnim stały się własnością państwa. Znaczną część tych obiektów przekazano w użytkowanie lub na własność rozmaitym instytucjom, które urządziły w nich obiekty wczasowe i kolonijne lub placówki naukowe. Majątki ziemskie wraz z dawnymi siedzibami szlacheckimi zostały przejęte przez Państwowe Gospodarstwa Rolne. Niektóre zabytki zostały rozszabrowane w pierwszych powojennych latach, inne budowle ucierpiały wskutek zaniedbań, ale zdecydowana większość radziła sobie w nowych realiach. Gdy nadszedł czas transformacji ustrojowej i demontażu zdobyczy socjalizmu, obiekty zabytkowe służące do tej pory ludowi zostały w większości przejęte przez samorządy, zaś te po PGR-ach znalazły się w administracji Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, późniejszej Agencji Nieruchomości Rolnych. Uproszczona została procedura sprzedaży zabytków. Ideolodzy nowego, jedynie słusznego ustroju twierdzili bowiem, że tylko własność prywatna gwarantuje zachowanie kulturowego dziedzictwa. Gminy chętnie pozbywały się tych obiektów, bo musiały łożyć szmal na ich utrzymanie i remonty. Pod młotek zabytki szły często za bezcen, gdyż gminni rzeczoznawcy wyceniali ich wartość na podstawie cen materiałów budowlanych, a do tego nabywcy mogli liczyć na ustawowy 50-procentowy rabat. Za cenę średniej klasy używanej zachodniej bryki można było stać się panem na zamku czy właścicielem pałacu o kilkuset komnatach.

Ideologia rozminęła się z realiami. Rąsie po zabytki wyciągnęli bowiem nie koneserzy sztuki, ale często kombinatorzy lub oszołomy. Pierwsi zakładali lipne firmy, a następnie brali kredyty pod zastaw hipoteczny zabytku, aby po kilku latach zniknąć bez śladu, zostawiając bezpańską budowlę, która padała łupem złodziei, a dzieła zniszczenia dopełniały siły natury. Drugim wystarczało, że czuli się panami na włościach, choć nie mieli pomysłu i szmalu na zagospodarowanie swojej własności. Te same przepisy, które umożliwiały łatwe zbywanie zabytków przez gminy i ANR, utrudniały służbom konserwatorskim egzekwowanie ich ustawowej ochrony. Pałac w Płoninie – potężna dwuskrzydłowa budowla z wieżą – był w czasach PRL ośrodkiem kolonijnym. Gdy nastało nowe, właściciel, zakład pracy z Poznania, padł. Gmina sprzedała budowlę prywatnemu nabywcy. Ten ogrodził pałac drutem kolczastym, ale nie zadbał o właściwą ochronę. Część wyposażenia padła łupem złodziei. Wkrótce po tym, jak obiekt został ubezpieczony w dwóch firmach, w pałacu wybuchł tajemniczy pożar. Z ruin specjalistyczna ekipa złodziei wymontowała cenną renesansową kamieniarkę, w tym portale wejściowe i obramienia okienne. Czyją rezydencję zdobią te detale, nie wiadomo, bo sprawcy pozostali nieuchwytni. Jeszcze większy kompleks pałacowy w miejscowości Skała koło Lwówka Śląskiego został ograbiony w podobny sposób. Zabrano nawet masywne piaskowcowe płyty z kilku tarasów ogrodowych, do czego potrzebny był dźwig i kilka ciężarówek. To jeszcze nic, bowiem z miejscowości Dębowy Gaj znikął… cały renesansowy kamienny dwór. Zostały tylko resztki ścian. Służbom konserwatorskim udało się ustalić, gdzie znajdują się kamienne detale architektoniczne zabrane ze spalonego dworu w Maciejowcu. Zawiadomiona o tym prokuratura umorzyła jednak postępowanie, gdyż osobnik, który je wywiózł, oświadczył, iż zrobił to w dobrej wierze, aby zachować kamienie dla potomności. Właściciel pałacu w Kościelnikach, któremu obiekt skwapliwie sprzedał oddział ANR, zerwał w nim podłogi i skuł ściany, jak podejrzewa konserwator zabytków, z zamiarem poszukiwania skarbów. Sprawa trafiła nawet do sądu w Lubaniu, który postępowanie umorzył z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu, obciążając pozwanego jedynie kwotą 100 zł kosztów sądowych. Odpis wyroku trafił do służb konserwatorskich po terminie, w którym można było złożyć odwołanie.

Podobnych przykładów jest tyle, że można napisać opasłą księgę. Te zabytki, których właścicielami nadal są gminy, także bywają okradane, gdyż samorządom brakuje środków na ich zabezpieczenie, a policja woli ścigać złodziei samochodów, szyn i przewodów elektrycznych, bo tak łatwiej poprawić statystykę. Od kilku lat u naszych zachodnich sąsiadów stało się modne umieszczanie w ogrodach kamiennych detali architektonicznych zamiast gipsowych krasnali. W województwie dolnośląskim przez 3 lata bezkarnie grasował gang złodziei zabytkowej kamieniarki złożony z obywateli niemieckich pochodzenia tureckiego i indyjskiego oraz naszych. Ekipa, zanim wpadła, obrobiła – jak się szacuje – ok. 30 dworów, pałaców i starych cmentarzy. Niewątpliwie przyczynkiem do hańby jest stan dawnych protestanckich świątyń na terenach przyłączonych do Polski po 1945 r. Piewcom katolickości i przedmurza należy przypomnieć, że protestantyzm to także część europejskiego dziedzictwa kulturowego. Zdecydowaną większość luterańskich zborów na ziemiach zachodnich i północnych przejął na własne życzenie Kościół kat., ale najczęściej nie uczynił nic, żeby ochronić je od zagłady. Znamienny przykład to ewangelicka świątynia w Kowarach – potężna budowla mogąca pomieścić 3 tysiące osób. Dziś nie pozostało po niej śladu. W Mirsku tuż przy staromiejskim rynku straszy ruina kamiennego protestanckiego kościoła. Miejscowa władza po raz kolejny zadecydowała o obniżeniu korony murów, zanim runą ludziom na głowy. Dawny zbór w Jędrzychowie słynie z zasuszonych truposzy, które od lat miejscowa młódź sukcesywnie wydobywa z piętrowych krypt. Po rozbiciu dębowych trumien mumie służą do wymyślnych zabaw.

Osobne zagadnienie to kościoły katolickie, które, choć są obiektami kultu, nie przestały być zabytkami. Na ich właścicielach, czyli parafiach, także ciąży ustawowy obowiązek właściwej opieki. Ale to teoria. Praktycznie księża są ponad ziemskim prawem, a prokuratorzy nie decydują się na wszczynanie postępowań wobec sług bożych. Opisywaliśmy w „NIE” wiele przykładów dewastacji zabytkowych obiektów sakralnych dokonywanych przez proboszczów, a nawet biskupów, jak choćby rozszabrowanie wnętrza cennego kościoła w Zatoniu, którego wyposażenie upiększyło tworzoną siedzibę kurii biskupiej w Legnicy. Nikt też dokładnie nie wie, ile zabytków ruchomych znajduje się w kościelnych siedzibach. Niedawno na strychu kościoła Paulinów we Wrocławiu odkryto cenny nieznany obraz słynnego śląskiego malarza epoki baroku Michaela Willmanna. Uczciwy zakonnik zawiadomił służby konserwatorskie. Jego kolega po fachu, padre z Dzierżoniowa, nie miał takich skrupułów, gdy 2 lata temu skradzioną z kościoła rzeźbę Madonny wystawił na aukcji Allegro. Ten ksiądz wpadł, ale wiele innych zajumanych przez księży przedmiotów zniknęło bez śladu, bo urzędnicy Państwowej Służby Ochrony Zabytków nie są wpuszczani za kościelne progi, choć ustawa daje im takie prawo. Jeśli w tej historii jest coś pozytywnego, to fakt, że jeszcze tyle dziedzictwa pozostało do ukradnięcia dla potomnych.

Gazeta Wrocławska o portalu

W Gazecie Wrocławskiej (29.10.2010) ukazał się artykuł opisujący sprawę portalu pałacu w Płoninie autorstwa Piotra Kanikowskiego.


Turyści znaleźli portal odkuty z zamku w Płoninie. Nie wiadomo, jak trafił do pałacu niemieckiego właściciela na Śląsku.

Niesytno w Płoninie, choć w opłakanym stanie, należy do najpiękniejszych dolnośląskich zabytków. Prawdopodobnie między 2000 i 2003 rokiem ktoś odkuł z niego zdobiący wejście renesansowy portal z charakterystycznymi zdobieniami i datą 1545. Zostawił gołą, poharataną przecinakami bramę. Wydawało się, że portal przepadł bezpowrotnie.

W 2003 roku Ewa i Marek Wojciechowscy, podróżnicy i blogerzy, odwiedzili zamek w Tarnowicach Starych, na obrzeżach Tarnowskich Gór. Zrobili zdjęcia, m.in. starego, pieczołowicie odnowionego portalu z 1545 roku, którego nie było, gdy zwiedzali Tarnowice Stare w 2000 roku. Plon wyprawy zamieścili na swoim blogu.

Damian Marcińczak z Olesna, internauta, pierwszy zwrócił uwagę na uderzające podobieństwo portalu z Tarnowic Starych do tego, który akurat zniknął z Niesytna. Zauważył, że na jedynce z daty nad wejściem, uszkodzonej podczas jakiejś strzelaniny i naprawionej później przez mało wprawnego kamieniarza, pozostała blizna po kuli.

- Kiedy Damian Marcińczak dokonał swego odkrycia, pojechałem do Tarnowic Starych, aby wszystko zobaczyć na własne oczy. To na sto procent ten sam portal – mówi miłośnik zamku Niesytno, współautor strony poświęconej temu zabytkowi.

Następnie powiadomił konserwatorów zabytków: śląskiego, jeleniogórskiego i legnickiego. Śląski się nie odezwał. Jeleniogórski zwrócił uwagę, że Płonina podlega delegaturze Biura Ochrony Zabytków z Legnicy. Legnicki konserwator Zdzisław Kurzeja skierował sprawę do prokuratury.
- Bezspornie to ten sam portal – mówi Kurzeja. – Z moich ustaleń wynika, że właściciel zamku Niesytno przekazał portal do konserwacji, nie pytając jednak konserwatora o zgodę.

Dlaczego po konserwacji portal nie wrócił do Płoniny, tylko został zamontowany w Tarnowicach Starych? Odpowiedź na to pytanie będzie musiała znaleźć prokuratura.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że właściciel zamku w Tarnowicach Starych – Niemiec z polskimi korzeniami – za renowację kompleksu w 2005 roku otrzymał Nagrodę Generalnego Konserwatora Zabytków w konkursie Zabytek Zadbany W czwartek był dla nas nieuchwytny.

Zamek Niesytno ma fascynującą przeszłość.
W okresie wojen husyckich należał do Hansa von Czyrny, szefa bandy rycerzy-rabusiów. W tym czasie zamek będący ich siedzibą nazywano Zakątkiem Strachu (Angstwinkel). W końcu na rozkaz biskupa wrocławskiego świdniccy mieszczanie wysłali zbrojnych. Hans von Czyrna poddał się, zdradzając swoich kompanów na zamku Sokolec, dzięki czemu ocalił życie i prawo do włości. W poszanowaniu prawa nie wytrwał jednak i na powrót zaczął napadać na kupców i mieszczan. Gunczel von Schweinichen zamordował go w zamkowej kaplicy w 1455 roku.

Piotr Kanikowski – gazeta wrocławska

Prokurator wyjaśni tajemnicę portalu

W sprawie portalu, a także innych kamiennych detali wystroju elewacji oraz elementów architektonicznych z pałacu w Płoninie, uchodzących za „skradzione”, w dniu 29.09.2010 r. Wojewódzki Konserwator Zabytków wysłał zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia do prokuratury, z prośbą o wszczęcie i przeprowadzenie postępowania.

Na ratunek dolnośląskim pałacom

Na Dolnym Śląsku do rejestru zabytków wpisanych jest obecnie 769 pałaców, zamków i dworów, a prawie drugie tyle dawnych folwarków. Pod koniec lat 90., aby pozbyć się problemu kosztownych modernizacji, obiekty te wyprzedawano prywatnym inwestorom za 200-400 tysięcy złotych. Dziś większość z nich znajduje się w stanie ruiny, ale służby konserwatorskie są bezradne – obowiązujące przepisy utrudniają odebranie zabytków zaniedbującym je właścicielom.


Jest to zwiastun artykułu w październikowym wydaniu miesięcznika Architektura-Murator, w którym część tekstu poświęcono zespołowi zamkowo-pałacowemu w Płoninie. Zapraszamy do lektury.

Wojenne losy Płoniny

Na portalu www.bolkow.net znajdują się ciekawe informacje dotyczące wojennych losów zamku i pałacu w Płoninie, a które są kompletnie pomijane w popularnych opracowaniach dotyczących tego zabytku. Autorem opracowania pod tytułem „Koegzystencja ludności polskiej i niemieckiej w okresie od maja 1945 do października 1946 w relacjach niemieckich mieszkańców byłego powiatu bolkowskiego„ jest pan Roman Sadowski, a pełną treść można przeczytać klikając ten link. Poniżej wybrane fragmenty dotyczące interesującego nas pałacu w Płoninie:

(…) Historia ewakuacji sąsiedniej Płoniny jest znacznie bogatsza w zdarzenia, gdyż tutaj w miejscowym zamku Wilhelmsburg mieścił się aż do lutego wiejski obóz dziewcząt, po likwidacji którego ulokowano tu obóz przejściowy dla pochodzących z Górnego Śląska współpracowników wywiadu wojskowego. Na początku lutego 1945 r. urządzono w zamku szpital wojskowy, a 15 marca zakwaterował się w nim oddział wywiadowczy, do którego należeli także Rosjanie w mundurach Wehrmachtu. W kwietniu znalazł zamek zastosowanie jeszcze jako obóz szkoleniowo – wypoczynkowy dla żołnierzy, którzy opuścili go dopiero rankiem 8 maja 1945 r (…)


Opowieści o ukrywaniu skarbów i drążeniu tuneli w zestawieniu z tymi faktami nie mają racji bytu i należy je potraktować jako bajki. Przeznaczenie pałacu na obóz szkoleniowy wywiadu jest bardzo ciekawym i nierozpoznanym do dzisiaj wątkiem.

Jest jeszcze jedno wspomnienie dotyczące tym razem mieszkańców wsi:

(…) Usuwanie Niemców z Płoniny rozpoczęło się 26 lipca 1946 r., wyznaczono dla nich okolice Lethmate i Steinhagen w strefie brytyjskiej. Drugi transfer z października 1946 r. pozostał w radzieckiej strefie. W Płoninie odnotowano wyjątkowy wypadek optowania za Polską, który dotyczył lokalnego dróżnika, Gustawa Weiβa, z rodziną (…)

Czy ktoś zna dalsze losy tego dróżnika ? Czy został wysiedlony mimo swojej deklaracji, czy pozostał w Płoninie ?

Kolejny artykuł o Płoninie

W starym już numerze (28/2008) tygodnika „NIE” ukazał się artykuł w którym wspomniano o zamku w Płoninie:

Na Dolnym Śląsku w dolinie rzeki Bóbr znajduje się największe w Polsce skupisko zabytkowych pałaców, dworów i zamków, porównywane do doliny Loary. Miejscowe samorządy i przedstawiciele rozmaitych organizacji pozarządowych pragną, aby obszar ten został uznany za część światowego dziedzictwa kulturowego i wpisany na listę UNESCO. Utrzymują przy tym, że wybawieniem dla tych budowli jest obecnie panujący ustrój. Czasy socjalizmu – twierdzą – przyniosły zabytkom tylko degradację i zniszczenie. Jedynie prywatni właściciele mogą przywrócić im świetność. Jest to teza tak samo oparta na prawdzie, jak legenda o Kunegundzie z zamku Chojnik, która nie chciała żadnego rycerza, aż stwierdziła, że jest za stara i skoczyła z wieży w przepaść. Za nieboszczki komuny właścicielem pałaców i dworów było państwo. W zabytkowych murach mieściły się ośrodki kolonijne, szkoły, domy wczasowe czy państwowe gospodarstwa rolne. Turyści mogli je zwiedzać i podziwiać. Gdy stary ustrój przestał istnieć, padły również liczne państwowe instytucje i zakłady pracy. Zabytki opustoszały, zostały w większości skomunalizowne, a gminy skąpiły szmalu na remonty i pozbywały się obiektów za psi grosz. Na przykład w renesansowym pałacu w Płoninie znajdował się ośrodek kolonijny. Nowy prywatny właściciel pusty pałac otoczył drutem kolczastym, a miejscowe bachory, które przełaziły przez dziury do parku, szczuł psami. Ubezpieczył obiekt w dwóch firmach, po czym tak się złożyło, że pałac spłonął. Bachory widziały właściciela, jak bujał się z kanistrami do wnętrza. Prokuratura nie dała wiary szczylstwu, bo to mogła być ich zemsta za psy. Pałac do dziś jest ruiną, turyści nie mogą nań chociaż popatrzeć z bliska, psy mieszkają tam nadal. Zamek w Świnach był gniazdem rodowym rycerskiej rodziny Świnków spokrewnionej z Piastami śląskimi. Z niej wywodził się arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka, zwolennik silnej monarszej Polski, który na złość krzyżakom i czeskim Luksemburgom koronował na króla Władysława Łokietka. Zamek Świny byłby więc świetnym miejscem na patriotyczne lekcje historii w terenie, o jakich marzył były minister Giertych. Byłby, ale nie może. Wielkie zamczysko za cenę bryki średniej jakości nabył Polak mieszkający na stałe w Szwecji. Obiektu pilnuje jegomość przechadzający się po terenie z siekierą w dłoni. Jak ma kaprys, to czasem kogoś wpuści za szmal. Nie przeszkadza to okolicznym żulom celebrować libacji w zamkowych murach. Tylko oni czerpią z krynicy narodowego dziedzictwa. Zamek w Karpnikach ponoć wznieśli templariusze. W późniejszych wiekach stał się siedzibą pruskich Hohenzollernów. Gościła tu m.in. caryca Katarzyna II. Przez 50 lat po II wojnie światowej mieścił się państwowy ośrodek szkolno-opiekuńczy, ale można było go zwiedzać za zgodą kierownictwa placówki. Obecnie dwóch prywatnych współwłaścicieli włóczy się po sądach. Budowla się sypie; do zamkowej fosy wpadają fragmenty murów. Nieznani sprawcy zajumali duży kamienny renesansowy portal z bramy ogrodowej. Zwiedzać nie można. Podobnych przykładów jest więcej. Ci, którzy upierają się przy wpisaniu „Doliny Pałaców i Ogrodów” na listę UNESCO mówią, że niektórym pałacom nowi prywatni właściciele przywrócili świetność. Tak, ale można je policzyć na palcach jednej ręki. Obecnie mieszczą się tam luksusowe hotele, pensjonaty i centra konferencyjne nie na kieszeń przeciętnego śmiertelnika. O zwiedzaniu przez zwykłych turystów także nie ma mowy. Nie szczują tu psami, ale wypraszają rośli ochroniarze w gajerach. Odzyskane dziedzictwo służy więc nielicznym, głównie z bogatszych niż Pomroczna krajów. Na Dolnym Śląsku już wcześniej inni zapaleńcy chcieli, aby na listę UNESCO wpisać pocysterski zespół klasztorny w Krzeszowie. Międzynarodowa ekipa ekspertów trzy razy odrzuciła projekt, bo właściciel – kuria biskupia w Legnicy – dokonał wielu samowolek budowlanych, które oszpeciły zabytek i zatarły jego historyczny wygląd. W przypadku „Śląskiej Loary” mamy inny pomysł. W miasteczku Kowary miłośnik lokalnych zabytków Marian Piasecki przywraca im świetność. Czyni to w ten sposób, że odtwarza budowle w skali 1:25. Powstał rozległy park miniatur, którego właściciel został uhonorowany wieloma nagrodami. Był m.in. nominowany do Dolnośląskiego Klucza Sukcesu. Proponujemy na listę UNESCO wpisać ów park. Przy zwiedzaniu trzeba tylko uważać, żeby nic nie rozdeptać, bo to też dziedzictwo, tylko trochę mniejsze.

-

W wielu przypadkach artykuł jest już nieaktualny, ale problem degradacji i poszanowania zabytków pozostał ten sam.

Jest odpowiedź WUOZ – Delegatura w Jeleniej Górze w sprawie portalu

Jest odpowiedź Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu – Delegatura w Jeleniej Górze w sprawie portalu pałacu w Płoninie. Poniżej pełna treść pisma:

W odpowiedzi na Pana list Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków we Wrocławiu – Delegatura w Jeleniej Górze uprzejmie informuje, że zabytkowy pałac w Płoninie, położony na terenie powiatu Jawor, znajduje się obecnie na terenie działalności Delegatury WUOZ w Legnicy. Tam też przekazane zostały wszystkie akta dotyczące pałacu.

Jednak z uwagi na to, że do czasu reformy administracyjnej kraju zajmowaliśmy się tym obiektem, informujemy, że tutejsza Delegatura WUOZ nie wydawała decyzji zezwalających na demontaż i przeniesienie portalu z pałacu w Płoninie w inne miejsce.

W pozostałych sprawach prosimy kontaktować się z Delegaturą WUOZ w Legnicy.



Reforma administracyjna kraju miała miejsce w 1999 roku, a wtedy portal znajdował się na pewno na swoim miejscu więc pozostaje czekać na odpowiedź właściwej Delegatury WUOZ w Legnicy. Być może wkrótce wyjaśni się ta zagadkowa sprawa.

Czerwona lista zabytków, które giną

23 lipca 2010 w legnickim wydaniu Gazety Wrocławskiej ukazał się artykuł red. Piotra Kanikowskiego poświęcony ginącym zabytkom na terenie regionu legnickiego:

„1,5 tysiąca zabytkowych budynków przetrwało wyłącznie w rejestrach konserwatorów. Giną następne.

Na sporządzonej przez wolontariuszy Czerwonej Liście Zabytków Dolnego Śląska figuruje 25 budowli z regionu legnickiego. Wszystkie zostały ocenione według trzech kryteriów: autorzy zestawienia punktowali klasę obiektu, zagrożenie przed dalszą dewastacją, potencjał marketingowy. Im więcej punktów, tym pilniej trzeba zabytkowi zapewnić ratunek.

Architektoniczny unikat, zamek Niesytno w Płoninie (8 punktów na 9 możliwych), został podpalony w 1992 roku. Niezabezpieczony, regularnie okradany i dewastowany jest dziś w stanie krytycznym.

Według autorów listy, pilnych działań ratunkowych wymaga zbudowany w XVIII wieku Fort Gwiaździsty w Głogowie (szczególnie łuszcząca się, niezabezpieczona płyta upamiętniająca francuskiego generała Juliena-Charlesa-Louisa Rheinwalda, wmurowana w ściany fortyfikacji). Za chwilę może zniknąć jeden z nielicznych lubińskich zabytków – Baszta Bluszczowa z XIV wieku, bo wali się jej dach i kruszeją ceglane mury.

Pospołu z wandalami złodzieje penetrują pałac w Krzydłowicach (gmina Grębocice), uchodzący za jeden z najpiękniejszych tego typu obiektów na Dolnym Śląsku. Inny pałac – w Siedlcach (gmina Lubin) – został rozgrabiony przez miłośników staroci. W 1980 roku budowla miała jeszcze dach, dziś zostały z niej tylko wyszczerbione fragmenty murów.

Rozsypują się barokowe polichromie w XVIII-wiecznej kaplicy Góry Oliwnej przy opuszczonym kościele św. Wawrzyńca w Rapocinie. Wieś została w połowie lat 80. wysiedlona ze względu na skażenie terenu przez głogowską hutę miedzi. Świątynię zabezpieczono przed wejściem osób postronnych, ale to nie powstrzymało ani poszukiwaczy skarbów, ani wandali. Autorzy Czerwonej Listy Zabytków zgłaszają potrzebę pilnych działań ratunkowych, choć zdają sobie sprawę, że na odludziu trudno będzie znaleźć dla kościoła odpowiednie zastosowanie użytkowe.

Do rewitalizacji oraz adaptacji np. na cele kulturalne nadaje się za to zespół budynków po fabryce instrumentów Defil w Lubinie. Dotąd udało się wyremontować tylko dawny dom dyrektora zakładu. Reszta niszczeje.


Na Czerwonej Liście jest pałac w Luboradzu, w którym zachowały się belkowe renesansowe stropy i sala balowa z portretami rodziny von Nositz. To tu w XVII wieku ukrywano rękopis wpisanego na indeks ksiąg zakazanych dzieła Mikołaja Kopernika. Zdzisław Kurzeja, legnicki konserwator zabytków, zgadza się z oceną wolontariuszy, że to jeden z cenniejszych obiektów na Dolnym Śląsku. Z właścicielem pałacu ma tradycyjny kłopot. – Robi rzeczy, których nie powinien robić, a nie wykonuje tego, co zostało zalecone – mówi Zdzisław Kurzeja.

Zamek w Lipie Górnej (gmina Bolków) został rozkradziony i zdewastowany, pozbawiony okien, drzwi, portali. Zarośnięty i zdemolowany grozi zawaleniem.

- Podobnie, jak Niesytno, obiekt jest prywatną własnością. Jako gmina nic nie możemy zrobić – twierdzi Jarosław Wroński, burmistrz Bolkowa. Dla równowagi podaje jednak przykłady zabytków, które udaje się uratować: bolkowskiej warowni i zamku w Świnach, z zapałem odbudowywanego przez nowego właściciela.

Czasem szansą na uratowanie chylącego się ku zagładzie zabytku są aktywni mieszkańcy. W Parchowie (gmina Chocianów) Stowarzyszenie Nasz Parchów stara się o przejęcie od Agencji Nieruchomości Rolnych ruin barokowego pałacu zaprojektowanego przez Martina Frantza. Członkowie Stowarzyszenia chcą teren ogrodzić, oczyścić, zabezpieczyć przed dalszą dewastacją. Na odbudowę nie mają jednak pieniędzy.


źródło: gazeta wrocławska autor: Piotr Kanikowski”

Podkreślenia – administrator strony

W ramach komentarza wypada odesłać p. burmistrza Bolkowa do artykułu Zamek na podpałkę…gdzie opisane zostały możliwości władz w sprawie ratowania zabytków. Poza tym zamek nie jest towarem seryjnie produkowanym, żeby wybrać dwa egzemplarze do zachowania, a dwa pozostałe wyrzucić. Każdy jest inny i nie ma w tym przypadku żadnej równowagi. Oczywiście winą za całe zło nie należy obarczać akurat burmistrza miasta Bolkowa, bo to nie on jest odpowiedzialny za destrukcję zamku i pałacu.

Niszczejący zamek i pałac

Na portalu centrumpr.pl pojawił się bardzo ciekawy artykuł na temat zamku, w którym autor, Jacek Gilewicz, opisuje nie tylko obecną sytuację ale i swoje pomysły na przyszłość zamku i pałacu.

Poniżej fragment artykułu, a więcej można przeczytać na centrumpr.pl


Gdyby udało się uratować ten zabytkowy kompleks byłby to jeden z ładniejszych zabytków na Dolnym Śląsku.

Jest w województwie dolnośląskim miejscowość o nazwie Płonina a w niej zabytkowy kompleks składający się z zamku zwanego Niesytno i stojącym poniżej pałacem. Zamek zbudowany został w końcu XIII wieku natomiast pałac w 1545 roku. O ile zamek uległ zniszczeniu w wieku XV to pałac dotrwał do wieku XX.

Była to jedna z większych i ładniejszych budowli na Śląsku. Powstała za czasów gdy właścicielem dóbr był Jacob von Zedlitz. Renesansowa budowla doczekała się w latach 1778 – 1810 rozbudowy. Wtedy to zbudowano skrzydło wschodnie i zachodnie wraz z tarasami a w następnych latach kolejny właściciel hrabia Juliusz von Bulow wzniósł budynek bramny a dziedziniec otoczył murem. W tym też czasie przeprowadzona została konserwacja zamkowych ruin. Podczas drugiej wojny światowej pałac służył jako dom wypoczynkowy niemieckich lotników a po wojnie w niezniszczonych budynkach urządzano kolonie letnie dla dzieci i młodzieży. Od 1984 roku pałac jest w rękach prywatnych i czemu nie dały rady wieki i zawieruchy wojenne udało się obecnym właścicielom. W 1992 roku pałac w wyniku podpalenia został zniszczony…

więcej na centrumpr.pl lub NaszaPolska

Portal pałacowy w 2006 roku

Zdjęcie z 2006 roku przedstawia domniemany portal pałacu w Płoninie, który jest już wmurowany w bramę zamku w Starych Tarnowicach.


na zbliżeniu widać jeszcze jeden charakterystyczny fragment:

Tajemnicza wieża

W ostatnim czasie ukazała się kolejna pozycja książkowa opisująca zamki i pałace na terenie Dolnego Śląska. Autorami dzieła są znani z innych publikacji autorzy: Robert Primke, Maciej Szczerepa oraz Wojciech Szczerepa, a tytuł brzmi „Tajemnicze zamki i pałace z terenu Dolnego Śląska i Opolszczyzny”.

Z pewnością jest to książka ciekawa i pełna nieznanych dotychczas, szerszemu gronu czytelników, wiadomości. Swój rozdział ma w niej zamek Niesytno w Płoninie, a jego tytuł „Niezwykły zamek” oddaje z pewnością odczucia wielu miłośników dawnych fortyfikacji. Niestety, autorzy nie ustrzegli się błędów. Źle są podpisane fotografie, na których mury tarasu przed pałacem są opisane jako mury zamku z basteją, a w rzeczywistości pełniły one raczej funkcje ozdobne niż militarne. Podobnie jest ze zdjęciem przedstawiającym pałac z wieżą opisaną jako ośmioboczna wieża zamku. Pałac i zamek są zazwyczaj traktowane jako całość i określane wspólnym mianem „zamku”, jednak na pozostałych fotografiach ruiny pałacu są podpisywane już prawidłowo jako „pałac”. Nie warto rozwodzić się nad tymi błędami bo prawdopodobnie nie wynikają one z niewiedzy, tylko ze złej edycji w końcowym etapie składania książki. Prawdziwy problem pojawia się przy opisie zamku w Bolkowie gdzie autorzy opisują wieżę:

„…Zamek był dobrze ufortyfikowany, a niemalże w centralnym punkcie zamku wybudowano wolnostojącą wieżę klinową (na planie koła z ostrzem). Ostrze wieży jest zwrócone w stronę południowo-zachodnią, a więc w kierunku najtrudniejszym do obrony. Prowadzenie ostrzału przez oblegających właśnie z południowego zachodu nie wyrządzało większej szkody wieży – pociski ślizgały się po murach. Bolkowska wieża klinowa jest jedynym w Polsce przykładem tego typu umocnień. Częściej można je spotkać we Francji i w Czechach…”


zamek w Bolkowie


W rozdziale o zamku w Płoninie wieża zamkowa opisywana jest tak:

„…Zbudowano go z ośmioboczną, dwupiętrową wieżą mieszkalną z charakterystyczną ostrogą (szpicem) w kierunku wschodnim…”



wieża widziana z pałacowego dziedzińca


charakterystyczny klin


ośmioboczny trzon – widok z tarasów

Więc jak to jest z tą wieżą zamku w Niesytno? Nie ma określonej definicji kształtu wieży klinowej, której charakterystycznym elementem jest właśnie szpic (klin). W Płoninie ewidentnie jest szpic i w okresie, kiedy roślinność nie przesłania ruin zamku jest doskonale widoczny. Skierowany w stronę tarasu, na którym stoi obecnie pałac, więc w miejsce największego zagrożenia. Dlaczego autorzy piszą, że wieża w Bolkowie jest jedyną taką w Polsce ? Prawdopodobnie wynika to z powielania raz utartych opinii, braku badań archeologicznych na terenie zamku w Płoninie oraz z ogólnej jego dewastacji. Nie jest tak wspaniale wyeksponowana jak w Bolkowie i ciężko dojrzeć ten charakterystyczny element. Wpływa na to zapewne nieregularny kształt wieży (ośmiobok) co może zmylić każdego, kto obserwuje ją z innego miejsca niż dziedziniec pałacu. Nie można winić autorów książki za wprowadzanie czytelnika w błąd, ponieważ opinia, że bolkowska wieża jest jedyną taką w Polsce obowiązuje od bardzo dawna. Nawet na XIX-wiecznych planach Niesytna, jego wieża jest przedstawiana jako ośmioboczny donżon. Częste ich powielanie mogło zmylić każdego i doprowadziło do zaniku wiedzy na ten temat. Nawet Bohdan Guerquin w książce „Zamki Śląskie” nazywa ją „zagadkową wieżą wieloboczną”, a „Słownik geografii turystycznej Sudetów” tom 6 przedstawia ją w taki sposób: „…Zachowała się potężna, kamienna wieża typu donjonu, założona na nieregularnym ośmioboku…”. Bez badań archeologicznych i inwentaryzacji nie można jednoznacznie określić jej kształtu i przeznaczenia klinu. Potwierdzenie tego faktu w opracowaniach na temat zamku i w jego opisach w przewodnikach turystycznych z pewnością pozwoliło by wypracować jednoznaczny kierunek opisywania zabytku. Niestety, zamek znajduje się w rękach prywatnych, a to oznacza, że badania archeologiczne muszą być zrobione na koszt właściciela. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, jaki byłby koszt takich prac w tym przypadku i udostępnienia wieży turystom. Piękne widoki na pewno nie zrekompensują wydanych pieniędzy, a odbudowa zamkowych całych ruin nie wchodzi raczej w grę, również ze względów ekonomicznych. W ten sposób powstała patowa sytuacja, która źle wróży dalszym losom tej wyjątkowej budowli.

Na pewno nie musimy jechać do Czech lub Francji aby zobaczyć wieżę klinową. Przy okazji odwiedzin zamku w Bolkowie wystarczy pojechać kilkanaście kilometrów dalej.


plan piętra wieży na tle ruin zamku niesytno wg r.mruczka i m.stefanowicza:
kolorem szarym zaznaczony plan wieży,
kolorem czarnym – zarys domów mieszkalnych i muru obronnego


wg zamkipolskie.com

Pałacowy portal w Starych Tarnowicach ?

Dzięki informacji pana Damiana Marcińczaka z Olesna „odnalazł” się portal pałacowy. Jest w doskonałym stanie, przeszedł niedawno gruntowną renowację i cieszy oko każdego, kto odwiedza…Tarnowice Stare (!). Dzisiaj jest to dzielnica Tarnowskich Gór w której znajduje się zamek z XV wieku. W latach 1520-1570 był przebudowany w stylu renesansowym. W kolejnych wiekach przechodził różne koleje losu, zmieniając często właścicieli. Następowały kolejne przebudowy, które zatarły pierwotną formę obiektu. Po II wojnie światowej został zdewastowany przez miejscowy PGR. W roku 2000 stał się własnością państwa Krystyny i Rajnera Smolorzów i od tego momentu zaczęła się stopniowa renowacja całego kompleksu, za którą właściciele dostali min. nagrodę Zabytek Zadbany ad. 2005 i wiele innych prestiżowych wyróżnień. Wzorowa renowacja obiektu zabytkowego, co można zobaczyć na stronie internetowej http://www.komplekszamkowy.pl/ oraz na miejscu. Skąd znalazł się w tym zamku portal z zamku Niesytno w Płoninie na razie nie wiadomo. Nie ma też pewności czy jest to ten sam portal czy bardzo wierna kopia, ale nasuwają się wątpliwości po prześledzeniu kolejnych etapów odbudowy, jak i samego portalu, które jednoznacznie wskazują że to jednak jest oryginał.

Zamek w Tarnowicach Starych w 2003 roku wyglądał tak:


Na zbliżeniu widać że charakterystycznego portalu nie ma


W 2000 roku zamek Niesytno w Płoninie prezentował się tak:


A w tak w 2007 roku:


W 2005 roku pan Damian Marcińczak widział i sfotografował portal w zamku w Tarnowicach Starych. W gablocie przed odbudowywanym obiektem znajdują się zdjęcia przedstawiające go przed remontem, jednak pochodzą one co najmniej z 2004 roku ponieważ widać na nich już inną formę bramy.


Dzisiaj (2010) jest wciąż remontowany:


Portal przeszedł gruntowną renowację:


Czy to ten sam portal ? Wszystko wskazuje na to że tak jest. Na zbliżeniach szczegółów można znaleźć charakterystyczne elementy potwierdzające tą tezę.

Zamek Niesytno (1981 rok)


Zamek w Tarnowicach Starych (2010 rok)


Zamek Niesytno (1981 rok)


Zamek w Tarnowicach Starych (2010 rok)


Zamek Niesytno (1981 rok)





Zamek w Tarnowicach Starych (2010 rok)






Zamek Niesytno (1981 rok)






Zamek w Tarnowicach Starych (2010 rok)





Fotografie z 1981 roku pochodzą z książki Krzysztofa Eysymontta „Architektura renesansowych dworów na Dolnym Śląsku” (fragmenty)

Fotografie zamku Niesytno z 2000 roku i zamku w Tarnowicach Starych z 2003 roku wykonali państwo Ewa i Marek Wojciechowscy – Trips over Poland

Podziękowania dla pana Damiana Marcińczaka za „odnalezienie” cennego zabytku.

Pałacowy portal

Tak wyglądał kilkanaście lat temu portal pałacu. Według opisu Krzysztofa Eysymontta zamieszczonego w książce „Architektura renesansowych dworów na Dolnym Śląsku” :
„…Forma tego portalu z datą 1545 nawiązuje w pewnym stopniu do portalu wrocławskiej kanonii ponieważ tutaj również posłużono się motywem kymationu. Poza tym pozostaje on nadal skromnym portalem „ramowym” o bardzo uproszczonej ornamentyce, atektonicznym (co na przykład charakteryzuje portal zamku w Świdnicy) mimo zastosowania archiwolty w jego zwieńczeniu. Ornament jest ograniczony, poza wspomnianym kymationem, do rozet umieszczonych na profilowanym licu pilastrów i na archiwolcie…”
Nad portalem umieszczony był kartusz herbowy właścicieli. Niestety, całość zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach i dzisiaj możemy mówić o nim w czasie przeszłym.


Zaginiony portal pałacu był na swoim miejscu jeszcze po pożarze


autorami zdjęć są państwo Ewa i Marek Wojciechowscy
Wycieczki po Polsce - Trips over Poland

Zamek na podpałkę...

Zamek Niesytno wiosną 2010 roku to obraz nędzy i rozpaczy. Pierwszą niespodzianką jest brak dojazdu do bramy. Na drodze prawdziwy śmietnik, leżą stare dywany, jakaś folia, gałęzie. Następny widok, jaki czeka odwiedzających, to ogołocony z drzew budynek bramny – zdjęcie w nagłówku strony można uznać za archiwalne. Jedyną nowością jest przyczepiona do drzewa tabliczka z napisem „Nieupoważnionym wstęp wzbroniony”, ale na pierwszy rzut oka widać, że nikt się tym nie przejmuje. Zniknęła większość metalowego ogrodzenia – przypuszczalnie sprzedano je na złom. Na dziedzińcu leżą przygotowane do wyniesienia drzwi wyrwane gdzieś w ruinach pałacu, a zaraz obok sterta drzewa, ten widok sprawia że chyba nikt nie ma wątpliwości co czeka te drzwi. Dodatkowo wszędzie walają się połamane ramy okien, a z budynku bramnego „wyparował” dach (nie było go już rok wcześniej). W przejściu bramnym pałacu wystają pręty zbrojeniowe stropów, prawdopodobnie wkrótce zostaną przycięte i wyniesione na złom. Na elewacji straszy pęknięta ściana, nie wiadomo czy została celowo rozkuta (widoczna jest pustka), czy rozpadła się sama. Elementy drewniane, już niedługo posłużą jako podpałka w którymś z miejscowych pieców, ale ciężko powiedzieć do czego mogą się przydać resztki schodów i inne fragmenty kamieniarki, również przygotowane do wyniesienia. Niestety zniknęły również resztki windy w jednym ze skrzydeł pałacu, jeszcze rok temu wydawało się że jest to niemożliwe, ponieważ chodzenie po zawalonych sklepieniach grozi w najlepszym przypadku kalectwem, a jednak ktoś zaryzykował i zapewne spieniężył jeden z niewielu ocalałych fragmentów wyposażenia w składnicy złomu. Tylko zamek wydaje się być bezpieczny, bo chronią go skały i sprawia wrażenie niedostępnego. To tylko złudzenie, bo nawet tam widać połamane drzewa i sterty śmieci. Wychodząc z zamku, notabene przebywanie na jego terenie jest nielegalne, pozostawała nadzieja, że to może początek porządkowania ruin. Szybko zostaje rozwiana – po oddaleniu się na bezpieczną odległość z dziedzińca wychodzi człowiek, który niesie drewno na podpałkę do swojego domu.

Dlaczego tak się dzieje i nikt nic z tym nie robi ? Czy nie ma żadnych możliwości uratowania zamku ? Nic bardziej mylnego.

Przepisy prawa budowlanego są jasne i czytelne:
Art. 2. Przepisy ustawy (prawo budowlane) nie naruszają przepisów odrębnych,
a w szczególności:
(…)o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami —
w odniesieniu do obiektów i obszarów wpisanych
do rejestru zabytków oraz obiektów i obszarów
objętych ochrona konserwatorska na podstawie
miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.(…)
Rozdział 6
Utrzymanie obiektów budowlanych
Art. 61. Właściciel lub zarządca obiektu budowlanego
jest obowiązany utrzymywać i użytkować obiekt
zgodnie z zasadami, o których mowa w art. 5 ust. 2.
Art. 62. 1. Obiekty powinny być w czasie ich użytkowania
poddawane przez właściciela lub zarządcę:
1) okresowej kontroli, co najmniej raz w roku, polegającej
na sprawdzeniu stanu technicznego:
a) elementów budynku, budowli i instalacji narażonych na szkodliwe wpływy atmosferyczne
i niszczące działania czynników występujących
podczas użytkowania obiektu.(…)
(…)
3.Właściwy organ — w razie stwierdzenia nieodpowiedniego
stanu technicznego obiektu budowlanego
lub jego części, mogącego spowodować zagrożenie: życia lub zdrowia ludzi, bezpieczeństwa mienia bądź środowiska — nakazuje przeprowadzenie kontroli,
o której mowa w ust. 1, a także może żądać przedstawienia
ekspertyzy stanu technicznego obiektu lub
jego części.(…)
Art. 66. 1. W przypadku stwierdzenia, że obiekt budowlany:
1) jest w nieodpowiednim stanie technicznym albo
2) jest użytkowany w sposób zagrażający życiu lub
zdrowiu ludzi, środowisku lub bezpieczeństwu
mienia, albo
3) powoduje swym wyglądem oszpecenie otoczenia
— właściwy organ nakazuje, w drodze decyzji, usunięcie stwierdzonych nieprawidłowości, określając termin wykonania obowiązku.
2. W decyzji, o której mowa w ust. 1 pkt 1 i 2, właściwy
organ może zakazać użytkowania obiektu budowlanego
lub jego części do czasu usunięcia stwierdzonych
nieprawidłowości.
Art. 67. 1. Jeżeli nieużytkowany lub niewykończony
obiekt budowlany nie nadaje się do remontu, odbudowy
lub wykończenia, właściwy organ wydaje decyzję nakazującą właścicielowi lub zarządcy rozbiórkę tego obiektu i uporządkowanie terenu oraz określającą
terminy przystąpienia do tych robot i ich zakończenia.
2. Przepisu ust. 1 nie stosuje się do obiektów budowlanych
wpisanych do rejestru zabytków.
3. W stosunku do obiektów budowlanych niewpisanych
do rejestru zabytków, a objętych ochroną konserwatorska
na podstawie miejscowego planu zagospodarowania
przestrzennego, decyzję, o której mowa
w ust. 1, właściwy organ wydaje po uzgodnieniu z wojewódzkim
konserwatorem zabytków.
4. Wojewódzki konserwator zabytków jest obowiązany
zająć stanowisko w terminie 30 dni. Niezajęcie
stanowiska w tym terminie uznaje się za uzgodnienie.
Art. 69. 1. W razie konieczności niezwłocznego
podjęcia działań mających na celu usunięcie niebezpieczeństwa
dla ludzi lub mienia, właściwy organ zapewni,
na koszt właściciela lub zarządcy obiektu budowlanego,
zastosowanie niezbędnych środków zabezpieczających.
2. Do zastosowania, na koszt właściciela lub zarządcy,
środków przewidzianych w ust. 1 są upoważnione również organy Policji i Państwowej Straży Pożarnej. O podjęciu tych działań organy te powinny
niezwłocznie zawiadomić właściwy organ.
Art. 70. 1. Właściciel, zarządca lub użytkownik
obiektu budowlanego, na którym spoczywają obowiązki
w zakresie napraw, określone w przepisach odrębnych lub umowach, są obowiązani w czasie lub
bezpośrednio po przeprowadzonej kontroli stanu technicznego obiektu budowlanego lub jego częśći usunąć stwierdzone uszkodzenia oraz uzupełnić braki,
które mogłyby spowodować zagrożenie życia lub
zdrowia ludzi, bezpieczeństwa mienia lub środowiska,
a w szczególności katastrofą budowlaną (…)
Więcej szczegółów zainteresowani mogą znaleźć w ustawie Prawo Budowlane, a przedstawione wyrywkowo artykuły są chyba czytelne i nie pozostawiają wątpliwości.

Ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami również precyzuje jasno:
Art. 4. Ochrona zabytków polega, w szczególności,
na podejmowaniu przez organy administracji publicznej
działań mających na celu:
1) zapewnienie warunków prawnych, organizacyjnych
i finansowych umożliwiających trwałe zachowanie
zabytków oraz ich zagospodarowanie i utrzymanie;
2) zapobieganie zagrożeniom mogącym spowodować
uszczerbek dla wartości zabytków;
3) udaremnianie niszczenia i niewłaściwego korzystania
z zabytków;
4) przeciwdziałanie kradzieży, zaginięciu lub nielegalnemu
wywozowi zabytków za granicę;
5) kontrolę stanu zachowania i przeznaczenia zabytków(…)
Art. 5. Opieka nad zabytkiem sprawowana przez jego
właściciela lub posiadacza polega, w szczególności,
na zapewnieniu warunków:
1) naukowego badania i dokumentowania zabytku;
2) prowadzenia prac konserwatorskich, restauratorskich
i robot budowlanych przy zabytku;
3) zabezpieczenia i utrzymania zabytku oraz jego otoczenia
w jak najlepszym stanie;
4) korzystania z zabytku w sposób zapewniający trwałe zachowanie jego wartości
5) popularyzowania i upowszechniania wiedzy o zabytku
oraz jego znaczeniu dla historii i kultury.(…)
Art. 49. 1. Wojewódzki konserwator zabytków może
wydać decyzję nakazującą osobie fizycznej lub jednostce
organizacyjnej posiadającej tytuł prawny do korzystania
z zabytku wpisanego do rejestru, wynikający z prawa
własności, użytkowania wieczystego, trwałego zarządu
albo ograniczonego prawa rzeczowego lub stosunku zobowiązaniowego,
przeprowadzenie prac konserwatorskich
lub robot budowlanych przy tym zabytku, jeżeli ich
wykonanie jest niezbędne ze względu na zagrożenie
zniszczeniem lub istotnym uszkodzeniem tego zabytku.
2. Wykonanie decyzji nakazującej przeprowadzenie
prac konserwatorskich lub robot budowlanych przy zabytku
nieruchomym nie zwalnia z obowiązku uzyskania
pozwolenia na budowę albo zgłoszenia, w przypadkach
określonych przepisami Prawa budowlanego.
3. W przypadku wykonania zastępczego prac konserwatorskich
lub robot budowlanych przy zabytku
nieruchomym wojewódzki konserwator zabytków wydaje
decyzję określająca wysokość wierzytelności
Skarbu Państwa z tytułu wykonania zastępczego tych
prac lub robot, ich zakres oraz termin wymagalności tej
wierzytelności.
4. Wierzytelność Skarbu Państwa z tytułu wykonania
zastępczego prac konserwatorskich lub robot budowlanych
przy zabytku nieruchomym podlega zabezpieczeniu
hipoteka przymusowa na tej nieruchomości,
na wniosek wojewódzkiego konserwatora zabytków,
na podstawie decyzji, o której mowa w ust. 3. Jeżeli
nieruchomość nie posiada księgi wieczystej, zabezpieczenie
może być dokonane przez złożenie wniosku i decyzji
do zbioru dokumentów.
Art. 50. 1. W przypadku wystąpienia zagrożenia dla
zabytku ruchomego wpisanego do rejestru, polegającego
na możliwości jego zniszczenia, uszkodzenia, kradzieży, zaginięcia lub nielegalnego wywiezienia za granicę,
wojewódzki konserwator zabytków może wydać decyzję
o zabezpieczeniu tego zabytku w formie ustanowienia
czasowego zajęcia do czasu usunięcia zagrożenia.
(…)
3. W przypadku wystąpienia zagrożenia dla zabytku
nieruchomego wpisanego do rejestru, polegającego
na możliwości jego zniszczenia lub uszkodzenia,
starosta, na wniosek wojewódzkiego konserwatora zabytków,
może wydać decyzję o zabezpieczeniu tego zabytku
w formie ustanowienia czasowego zajęcia do
czasu usunięcia zagrożenia. Przepisy o gospodarce
nieruchomościami stosuje się odpowiednio.
4. Jeżeli nie jest możliwe usunięcie zagrożenia,
o którym mowa w ust. 1 lub 3:
1) zabytek ruchomy może byc przejęty przez wojewódzkiego
konserwatora zabytków, w drodze decyzji,
na własność Skarbu Państwa, z przeznaczeniem
na cele kultury, oświaty lub turystyki, za odszkodowaniem
odpowiadającym wartości rynkowej
tego zabytku;
2) zabytek nieruchomy może być na wniosek wojewódzkiego
konserwatora zabytków wywłaszczony
przez starostę na rzecz Skarbu Państwa lub gminy
właściwej ze względu na miejsce położenia tego
zabytku, w trybie i na zasadach przewidzianych
w przepisach o gospodarce nieruchomościami.(…)

Więcej przepisów w ustawie. Dotyczą one wszystkich zabytków, a nie tylko Niesytna. Każdy niech wyciągnie wnioski sam…

Jest winda (2009)


i już jej nie ma (2010)



podpałka przygotowana:




Zamek Niesytno zimą 2010 roku – film

Przedstawiamy film nakręcony w styczniu 2010 roku przez pana Tomasza Wawrzyniaka z serwisu www.karkonosze.ws

Strona zarekomendowana w najnowszym przewodniku wydawnictwa cartablanca „Zamki”

Strona została zarekomendowana w najnowszym przewodniku wydawnictwa cartablanca „Zamki”


Zrujnowane trwałe ruiny

„…Dolnośląskie zamki zagrożone katastrofą. Średniowieczne ruiny wymagają rekonstrukcji. Bez szybkich działań ratunkowych większość dolnośląskich zamków zamieni się wkrótce w sterty gruzu. Przez lata dominowała bowiem opinia, że tzw. trwałych ruin się nie remontuje. Tymczasem Polska to nie Egipt lub Grecja – starym, średniowiecznym murom nie sprzyja nasz klimat. Działanie wody i niskich temperatur sprawia, że sypią się coraz bardziej.

Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków monitoruje na Dolnym Śląsku stan 37 warowni. By je zachować dla przyszłości, prawie we wszystkich należałoby przeprowadzić prace zabezpieczające.
W najgorszym stanie są ruiny pozostawione same sobie, w których nikt nie prowadzi działalności turystycznej. Brak dozoru prywatnego właściciela sprawił, że rozkradziono kamienne detale architektoniczne w zamku Rajsko w gminie Olszyna. Kradzieże doprowadziły do zawalenia się reprezentacyjnej bramy.
W niebezpieczeństwie są też mury znajdującego się w prywatnych rękach zamku w Lipie w gminie Bolków. Obiekt pod koniec lat 90 miał jeszcze dach. Zdaniem konserwatorów, po remoncie, w przyszłości mógłby pełnić funkcję turystyczną.
Konserwatorzy zalecają też kapitalny remont zamku Niesytno w Płoninie, również w gminie Bolków. Jego wieża mogłaby być atrakcyjnym punktem widokowym.
Zabezpieczenia wymagają też: zamek w Ciepłowodach w powiecie ząbkowickim, pozostałości wieży warowni Homole w Lewinie Kłodzkim i zamek w Miliczu, którego jedna ze ścian grozi zawaleniem. Do katastrofy budowlanej może też dojść w należącym do wrocławskiego starostwa dworze nawodnym w Smolcu w gminie Kąty Wrocławskie.
Groźne jest także zbliżanie się do ruin zamku Lenno we Wleniu. Po katastrofie sprzed trzech lat, kiedy runęła część murów, nadal ich nie zabezpieczono. Pilnego ratunku wymagają też zamki częściowo zagospodarowane, np. Chojnik, gdzie od lat działa schronisko PTTK…”

Rafał Święcki
POLSKA – Gazeta Wrocławska